Radni opozycji wytykają prezydentowi nieudolność w zarządzaniu miejskimi finansami. Na podstawie przygotowanego przez urząd projektu przyszłorocznego budżetu uważają, że Damian Bartyla uskutecznia w Bytomiu kreatywną księgowość, dlatego w planach wydatków nie wpisano części zadań, by nie powiększać deficytu.
W budżecie ma brakować kwot liczonych w milionach złotych. Mowa m.in. o składce do KZK GOP, czy pokryciu ubiegłorocznej straty Szpitala Specjalistycznego nr 1. Mimo to i tak urzędnicy zakładają, że w przyszłym roku zabraknie niemal 75 milionów złotych! Według opozycji ta dziura może być jeszcze większa, ponieważ ratusz przyjął złe dane makroekonomiczne kraju, na podstawie których zaplanowano nierealne dochody.
Żeby pokryć deficyt miasto ma jeszcze bardziej się zadłużyć, ponieważ kolejny rok z rzędu Bytom wyemituje obligacje. Ponadto do zasypania dziury budżetowej zostaną wykorzystane pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Zgodnie z prognozami do 2021 roku (czyli już za 4 lata!) zadłużenie Bytomia osiągnie 528 mln zł, a więc niewiele mniej, ile wynoszą obecne dochody miasta. Na spłatę tego gigantycznego zadłużenia będziemy rocznie przeznaczać kilkadziesiąt milionów złotych. W przyszłym roku będzie to 18 mln zł (czyli tyle, ile wydano na budowę hali sportowej w Szombierkach), a we wspomnianym 2021 roku wysokość rat wyniesie 44 mln zł. Dokładając kilka milionów Bytom mógłby za takie pieniądze co roku budować nowy stadion.
Radni Michał Bieda, Joanna Stępień, Andrzej Kostek, Mariusz Wołosz i Michał Staniszewski zaapelowali do Regionalnej Izby Obrachunkowej o wnikliwe przeanalizowanie projektu przyszłorocznego budżetu. Jednocześnie zapowiedzieli wystosowanie listu otwartego do Damiana Bartyli z oczekiwaniem wstrzymania dalszego zadłużania miasta. Ostrzegają, że jeśli prezydent dalej będzie zarządzać gminą, jak Polonią Bytom, która stoi obecnie na skraju bankructwa, to na wiosnę zostanie zorganizowane referendum w sprawie odwołania władz miejskich.
Najbliższe miesiące w bytomskiej polityce będą gorące. Rozstrzygnie się wówczas m.in. jak będzie wyglądać przyszłoroczny budżet i czy miasto znajdzie środki na wkład własny do budowy Becetki. Najważniejsze jednak będzie to, czy ratusz wreszcie dopełni formalności, które są niezbędne do sięgnięcia po setki milionów złotych na rewitalizację miasta - jeżeli te pieniądze przejdą Bytomiowi koło nosa, to jeszcze przed długi czas miasto nie podniesie się z kryzysu.