Zasłaniając się napaścią Rosji na Ukrainę, głosami posłów PiS rząd wykręcił kolejny bezpiecznik zdrowego funkcjonowania państwa - tym razem likwidując funkcjonującą od lat regułę wydatkową. Niestety to prosta droga do jeszcze szybszego zadłużania się, co w zbliżającym się roku wyborczym może skutkować festiwalem obietnic. Ich finansowanie zapewni nikt inny, jak prezes Narodowego Banku Polskiego i jego rozgrzane do czerwoności drukarki.
Tak zadłużył nas PiS
Rząd PiS przez ostatnie siedem lat zadłużył Polskę na ponad 500 miliardów złotych, czyli 13 tysięcy złotych na każdą Polkę i Polaka, wliczając w to starców i noworodki, pracujących i niepracujących. Jak do tego doszło? Zamiast przygotowywać kraj na chude lata, tuż po objęciu władzy PiS zaczął dodrukowywać pieniądze, które finansowały programy socjalne. Następnie przyszedł 2020 rok - pandemia, zamknięcie gospodarki i pompowanie kolejnych miliardów dodrukowanych banknotów. Zwieńczeniem procesu była zbrojna napaść Rosji na Ukrainę.
Rząd przekupuje ludzi za ich własne pieniądze
Co znamienne, to właśnie wydatkami na obronność rząd tłumaczy zmiany w regułach zadłużania. Oczywiście to zasłona dymna. Budżet wydrenowany przez puste obietnice socjalne i przejedzone miliardy pochodzące z emisji CO2 świeci pustkami, a najgorsze dopiero przed nami. W 2023 roku będziemy mieć do czynienia ze skumulowanym maratonem wyborczym - samorządowym
i parlamentarnym. Przy zachowaniu reguły wydatkowej rząd PiS musiałby zachowywać się odpowiedzialnie i ciąć wydatki. Niestety nie ma takiego zamiaru i jak dotychczas będzie przekupywać ludzi za ich własnej pieniądze. Efektem takich działań będzie nie tylko większa inflacja, ale także jeszcze większe zubożenie całego społeczeństwa, które już dokonuje się na naszych oczach.
Duet, za który wszyscy zapłacimy
Jakby tego było mało, odpowiedzialny za wszystko duet Morawiecki-Glapiński prowadzi zupełnie nieskoordynowaną politykę związaną z inflacją. Gdy spóźniony prezes NBP zaczyna podwyższać stopy procentowe, premier wychodzi z coraz to nowszymi pomysłami, jak zmniejszyć działanie tychże podwyżek proponując ulgi, zmiany w WIBOR itd. Skutkiem będą jeszcze większe podwyżki, a koniec końców za wszystko zapłacą obywatele.