Koszmarny początek sezonu sprawił, że wszyscy w Polonii Bytom z hukiem spadli na ziemię. Miała być kolejna walka o awans, a już teraz wydaje się, że szanse na to są bardzo małe. Ostatnio jednak nawet lider zaczął gubić punkty, co pokazuje, że dopóki liga się nie skończyła, to wszystko jest możliwe.
LKS Goczałkowice-Zdrój, którego największą gwiazdą jest Łukasz Piszczek, do niedawna był jedyną niepokonaną drużyną w lidze. To jednak zmieniło się w miniony weekend, a to za sprawą Rekordu Bielsko-Biała, który wygrał 1:0. To sprawiło, że przy Olimpijskiej odżyły nadzieje na skuteczny pościg.
Polonia niedawno w końcu się obudziła i obecnie ma serię czterech zwycięstw z rzędu. W ostatnich tygodniach pokonała kolejno Lechię Zielona Góra (1:0), Gwarek Tarnowskie Góry (5:1), Pniówek Pawłowice (2:0), a w ostatniej kolejce MKS Kluczbork (2:1).
Efekt jest taki, że w tej chwili strata do goczałkowiczan wynosi dziewięć punktów. Z jednej strony dużo, ale z drugiej wciąż jest światełko w tunelu. Niebiesko-czerwoni jednak nie są w komfortowej sytuacji, bo już nie mogą sobie pozwolić na porażkę.
W najbliższą sobotę bytomianie rozegrają bardzo ważny mecz, bo podejmą czwartą w tabeli Ślęzę Wrocław, która jeszcze przed chwilą była wiceliderem. To będzie spotkanie prawdy, które pokaże, czy Polonia wygrywa, bo wróciła na dobre tory, czy jednak zwycięska seria była efektem rywalizacji z niżej notowanymi przeciwnikami.