Obserwuję z radością pięknie rozwijające się kariery, tworzące historię polskiej, ale i światowej wokalistyki. Trzeba przyznać, że wielu artystów z dumą widzi początki swojej kariery właśnie na bytomskim konkursie. Baryton pochodzenia ukraińskiego, Stanisław Kuflyuk był laureatem dwukrotnie. W 2008 roku zdobył III nagrodę.
- To były właściwie początki mojej drogi zawodowej. Po konkursie związałem się z bytomską sceną, gdzie zaproponowano mi wiele ciekawych ról, dających możliwość rozwoju artystycznego. Poznałem tu też wielu wspaniałych ludzi, którzy odgrywali i odgrywają wielką rolę w moim życiu zawodowym – wspomina Stanislav Kuflyuk.
W 2012 roku, na III Międzynarodowym Konkursie Wokalistyki Operowej im. Adama Didura zdobył już I nagrodę i Grand Prix, a także Nagrodę Publiczności. Nie ukrywa, że to bardzo trudny konkurs.
– Wymaga dojrzałości i obycia scenicznego, sprawdza predyspozycje pod kątem sceny operowej – dodaje śpiewak, który nadal związany jest z Operą Śląską oraz z Teatrem Wielkim w Poznaniu.
Solista współpracuje z najważniejszymi filharmoniami i teatrami operowymi w kraju i za granicą, gdzie śpiewa tytułowe partie w Eugeniuszu Onieginie Piotra Czajkowskiego i Don Giovannim Wolfganga Amadeusza Mozarta, a także m.in. Miecznika w Strasznym dworze i Janusza w Halce Stanisława Moniuszki, Figara w Cyruliku sewilskim Gioacchino Rossiniego, Lorda Ashtona w Łucji z Lammermoor Gaetano Donizettiego czy Sharplessa w Madama Butterfly Giacomo Pucciniego. Bierze udział w wielu festiwalach, w kraju i na świecie, m.in. w: Szwecji, Wielkiej Brytanii, Estonii czy Niemczech. Najbliższe jego plany zawodowe to m.in. udział w spektaklach w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie (Ślepy tor Krzysztofa Meyera i Straszny dwór S. Moniuszki), a w Operze Śląskiej już wkrótce pojawi się w obsadzie Luizy Miller Giuseppe Verdiego (premiera planowana na 16 listopada 2024 roku).
Najlepsi z… barytonów
W ostatnich latach w Konkursie im. Adama Didura bierze udział wielu świetnych barytonów i tak wśród laureatów znalazł się młody Polak, Szymon Mechliński (III nagroda na IV Międzynarodowym Konkursie im. Adama Didura w 2019 roku). Dziś to już artysta rozpoznawany w świecie. Niedawno wystąpił na przykład jako Sharpless w Madama Butterfly G. Pucciniego w Teatro Massimo w Palermo, często gości też w warszawskim TWON, gdzie niedługo zaśpiewa partię Paolo w operze Simon Boccanegra G. Verdiego, Wśród jego najbliższych planów znajdziemy również Walentego w Fauście Ch. Gounoda w Canadian Opera Company w Toronto czy Lord Cecil w operze G. Donizettiego Maria Stuarda w Teatro Real w Madrycie.
- Konkurs im. Adama Didura jest bez wątpienia jednym z najważniejszych i najbardziej prestiżowych w Polsce. Otrzymałem wiele nagród od różnych instytucji w postaci propozycji koncertowych, więc niewątpliwie przyczyniło się to do podbicia rozpoznawalności na rynku zawodowym – opowiada Szymon Mechliński. - Czas konkursu wspominam wspaniale. Poznałem tu wiele wspaniałych koleżanek i kolegów po fachu, z którymi potem wielokrotnie miałem przyjemność dzielić scenę. Mowa tu na przykład o Arku Jakusie, z którym występowaliśmy razem we Wrocławiu w „Wolnym Strzelcu” Webera, albo o Matheusie Pompeu, z którym spotykaliśmy się jeszcze po konkursie na różnych koncertach. Jestem też bardzo szczęśliwy, że udało mi się w II etapie Konkursu zaprezentować przepiękną arię Margrabiego Kuno z II aktu opery „Ijola” Piotra Rytla. Uważam, że to znakomita muzyka i cieszę się, że mogłem dołożyć swoją małą cegiełkę do popularyzowania twórczości operowej tego kompozytora – dodaje pasjonat wyszukiwania zapomnianej polskiej literatury operowej, którą potem z powodzeniem wykonuje na licznych koncertach.
Ciekawe, że w konkursie noszącym imię basa jest tak wielu nagrodzonych barytonów. Wystarczy wspomnieć: nieżyjącego już Wojciecha Drabowicza (zwycięzca konkursu z 1989 roku), Andrzeja Szkurhana (zwycięstwo w 1994 roku), czy zdobywcę II nagrody w 2000 roku Artura Rucińskiego, który oklaskiwany jest na estradach i scenach operowych całego świata: Zurich, Madryt, Monachium, Berlin, Barcelona, Chicago, Paryż, Palermo, Londyn, Wenecja i Nowy Jork – to tylko wybrane przystanki na drodze jego oszołamiającej kariery.
W
2004 roku na I Międzynarodowym Konkursie Wokalistyki Operowej im.
Adama Didura w Bytomiu I nagrodę przyznano ex aequo włoskiemu
tenorowi Antonio Interisano i młodemu barytonowi Ryszardowi
Kalusowi. To były absolutne początki jego drogi zawodowej, gdyż
wówczas
jeszcze był studentem katowickiej Akademii Muzycznej. Od lat z
powodzeniem wykonuje partie… basowe m.in.: Dulcamara w Napoju
miłosnym
G. Donizettiego, Gremin w Eugeniuszu
Onieginie
P. Czajkowskiego, Bartolo w Cyruliku
sewilskim
G. Rossiniego czy Leporello w Don
Govannim
W. A. Mozarta. Od 14 lat jest solistą Landestheater
Neustrelitz w Mecklenburg Vorpommern. - W
nadchodzącym sezonie będę też między innymi śpiewał w piątej
produkcji w swojej karierze Wesela Figara Mozarta oraz partie Gernota
w pierwszej operze Ryszarda Wagnera Die Feen
– mówi
Ryszard Kalus. Zaznacza, że zdobycie nagrody w Bytomiu otwarło
przed nim nowe perspektywy, w tym: wyjazdy zagraniczne,
przesłuchania, kursy mistrzowskie oraz dalsze kształcenie i rozwój
warsztatu wokalnego oraz osobowości artystycznej. – Konkurs
był dla mnie ogromnym przeżyciem z różnych powodów.
Największą tremę i zdenerwowanie wywoływało u mnie miejsce, w
którym
konkurs miał się odbywać – Opera
Śląska.
Był to teatr, w którym
jako 12-latek zaczynałem najpierw jako meloman a później jako
chórzysta,
poznawać scenę
operową,
teatr
– wspomina.
Pamiętajmy
o wspaniałych basach
Oczywiście, bytomski Konkurs nie owocował wyłącznie w samych barytonów-laureatów. Pierwsze lata jego historii przyniosły grono najwybitniejszych basów i choć w tamtych czasach wyjazdy zagraniczne dla artystów nie były łatwe do przeprowadzenia, to jednak wyjątkowe talenty nawet z przeszkodami ustrojowymi sobie radziły, podbijając zagraniczne sceny. II Ogólnopolski Konkurs Wokalistyki Operowej im. Adama Didura odbył się w 1981 roku, a głoszenie wyników nastąpiło w nocy 12 grudnia. Ze zrozumiałych przyczyn 13 grudnia nie odbył się już Koncert Laureatów. W finale znalazło się trzech znakomitych basów: Romuald Tesarowicz (II nagroda), Radosław Żukowski (II nagroda) i Janusz Monarcha (III nagroda).
W 2017 roku zmarł Romuald Tesarowicz, który z Konkursem i Operą Śląska był szczególnie związany. Był tu solistą i powrócił też po latach jako juror. Nagroda w Bytomiu była dla Romualda Tesarowicza początkiem drogi zawodowej. Współpracował z wieloma gwiazdami operowymi, wybitnymi dyrygentami. Występował w: Paryżu, Lyonie, Tuluzie, Orange i Marsylii, a także na scenach włoskich, niemieckich, amerykańskich i oczywiście w Polsce, kreując czołowe partie basowe. Kariera Radosława Żukowskiego również pięknie rozwinęła się. Oklaskiwany był w: Operze Wrocławskiej, Stadtheater Gissen, Teatro San Carlos w Lizbonie, Teatrze Wielkim w Poznaniu, Operze Narodowej w Warszawie. Występował również w teatrach operowych w: Barcelonie, Genewie, Melbourne, Tajpej czy Edynburgu.
W 1984 roku ponownie w finale znalazło się trzech basów: Czesław Gałka (II nagroda), Wiesław Nowak (III nagroda) i Piotr Nowacki (III nagroda). Cała basowa trójka przez lata tworzyła czołówkę polskiej sceny, Nowak w Operze Krakowskiej, Gałka początkowo w Operze Śląskiej, potem w TWON w Warszawie, a Nowacki – w TWON, choć szybko jego talent dostrzegł „wielki świat” i otworem stanęły przed nim m.in.: Teatro alla Scala w Mediolanie, Królewski Teatr La Monnaie w Brukseli, Teatro La Fenice w Wenecji, Opera Monachijska czy Opera Flamandzka w Antwerpii.
W roku, kiedy Romuald Tesarowicz pojawił się na Konkursie Didura w roli jurora wygrał zmagania w kategorii męskiej znakomity bas z Litwy – Liudas Mikalauskas (Konkurs w 2008 r.).
- Początkowo, nie znając jeszcze programu konkursu, zakładałem, że będzie łatwy. Jakże się myliłem – mówi Mikalauskas, który na potrzeby Konkursy przygotował m.in. arię Stolnika z opery Halka Moniuszki. - Niestety, nuty udało mi się dostać dopiero na półtora tygodnia przed konkursem. Nagranie, którego słuchałem było na niższych obrotach, więc aria brzmiała nisko. Dlatego myślałem, że będzie łatwiejsza.
Jego droga artystyczna trwa z powodzeniem. Związany jest z Litewskim Narodowym Teatrem Opery i Baletu w Wilnie, często zapraszany jest do śpiewania ze wszystkimi litewskimi orkiestrami symfonicznymi; regularnie występuje na międzynarodowych festiwalach na Litwie, w Polsce, Estonii, Słowacji, Ukrainie, Rosji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwecji, USA.
Na kolejnym konkursie w 2012 roku III nagrodę zdobył polski bas, Bartosz Araszkiewicz. Trzy lata później zdobył stypendium w Volksoper w Wiedniu, a następnie zadebiutował jako Raimondo w operze Łucja z Lammermoor G. Donizettiego w Theater Chemnitz. Kolejne sezony przyniosły m.in. występy w Operze Wrocławskiej i Landestheater Coburg, gdzie od 2018 jest stałym członkiem zespołu, zyskując uznanie m.in. za rolę Sarastra w Czarodziejskim flecie Mozarta Swallow w Peter Grimes Benjamina Brittena, Hagena w Zmierzchu Bogów Wagnera czy Franka w Zemście nietoperza Johannesa Straussa. Występował także gościnnie na scenach Staatsoper Unter den Linden w Berlinie, Oper Leipzig, Würzburg, Fürth oraz Trier. - Nadchodzący sezon przynosi kolejne ciekawe role, bo w Coburg będzie można mnie usłyszeć w takich rolach, jak Don Basilio w „Cyruliku sewilskim” G. Rossiniego, Daland w „Latającym Holendrze” R. Wagnera oraz Dorfrichter w „Jenufie” L. Janáčka – mówi śpiewak.
Trudno
pisać tu o wszystkich laureatach, ale choć wspomnieć należy
jeszcze wśród
basów
Bartosza Urbanowicza, pracującego w Nationaltheater w Mannheim, a
który
niedawno zabłysnął rolą Leporella w Operze Ślaskiej w Bytomiu
(wyróżnienie w 2008 roku) czy Dariusza Macheja (III nagroda z 2000
roku), który
regularnie pojawia się na polskich scenach operowych, w tym na
scenie Opery Śląskiej.
Panie
na drodze sławy
Pamiętajmy jednak i o wspaniałych śpiewaczkach, które zdobywały nagrody na Konkursie im. A. Didura. Wspomnieć należy tu, nieżyjącą już, Monikę Swarowską-Walawską (I nagroda w 1984 r.), wieloletnią solistkę Opery Krakowskiej, której interpretacja arii Parii St. Moniuszki do dziś dźwięczy mi w uszach. Na I Konkursie zabłysnął talent Elżbiety Towarnickiej (sopran, III nagroda). Wśród laureatek znajdziemy też na przestrzeni lat: Agnieszkę Bochenek-Osiecką, Beatę Raszkiewicz, Barbarę Baranowską, Barbarę Dobrzańską, Aleksandrę Buczek, Aleksandrę Kubas, Marcelinę Beucher czy Justynę Samborską, która tak opowiadała bezpośrednio po ogłoszeniu wyników III Międzynarodowego Konkursu w 2012 roku, który wygrała: - Od początku wiedziałam, że przebicie się nie będzie proste. (…) myślałam, że w tym finale przepadłam, bo nie spodziewałam się pierwszej nagrody. Przez całe życie starałam się, ale mnie nie doceniano, nie wierzono w moje możliwości, po raz pierwszy doceniono moją ciężką pracę. Tę artystkę można było w ostatnich latach oklaskiwać m.in. w Konstancy (Rumunia), Kolonii, Bonn (Niemcy) i na scenie TWON w Warszawie, w różnorodnym repertuarze: Mimi w Cyganerii G. Pucciniego, Eudoksja w Żydówce J. Halevy’ego, Weselu Figara W.A. Mozarta, Elektrze R. Straussa czy Halce St. Moniuszki.
W
2012 roku I nagrodę w kategorii głosów
żeńskich i Grand Prix zdobyła Australijka greckiego pochodzenia,
Elena Xanthoudakis. Z nią udało
mi się
skontaktować, gdy właśnie rozpoczynała próby
do roli Mimi w Cyganerii
w Operze w Arts Centre w Melbourne. Śpiewa pierwszoplanowe role
sopranowe niemal w całym świecie: Londyn, Quebec, Glyndebourne,
Rzym, Florencja, Melbourne, Sydney, Glasgow, Mediolanie i wielu
miastach w Azji. Wszędzie krytyka podkreśla
piękno
jej głosu i precyzję koloratur. - Bardzo
trudnym elementem dla obcokrajowców
jest wprowadzenie obowiązkowej arii polskiej. Jest to jednak
wyjątkowa dla nas szansa, by poznać dorobek tak wspaniałych
kompozytorów,
jak Moniuszko czy Szymanowski
– wspomina.
Kto
następny?
I
wreszcie czas na zwycięzcę poprzedniego konkursu z 2019 roku. To
brazylijski tenor Matheus Pompeu. W Polsce już wcześniej dał
się poznać śpiewając
partię
Jontka podczas wykonania Halki
St. Moniuszki (w języku włoskim) w ramach Festiwalu
„Chopin i jego Europa” oraz jej płytowemu nagraniu, pod batutą
Fabio Biondiego. Choć jego kariera rozwija się dalej w Hiszpanii i
Niemczech, nie zapomina jednak o Polsce.
- Nagroda zdobyta w Bytomiu umocniła mój wizerunek artystyczny i dała mi możliwość poznania ludzi, którzy później otworzyli mi dalej drzwi. Wystarczy wspomnieć niedawną premierę „Balu maskowego” gdzie wystąpiłem jako Gustav, powracając z wielką radością do Opery Śląskiej – opowiada. – Sam konkurs wspominam z ogromną przyjemnością. Naprawdę spodobało mi się poznawanie tego regionu. Byliśmy wszyscy w tym samym hotelu i pamiętam, że była to miła okazja do dzielenia się doświadczeniami i miłością do opery.
Oto wreszcie zaczynamy kolejny, już V Międzynarodowy Konkurs Wokalistyki Operowej im. Adama Didura, a tak naprawdę to już jedenasty raz spotkają się w Bytomiu młodzi śpiewacy. Mam nadzieję, że znów będzie to czas wypełniony ich pasją i talentem. Kto wygra? Najlepsi! A ja dalej będę z radością obserwować ich piękne kariery.
Regina Gowarzewska