W czwartek, 3 lutego, około godz. 15.00 śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego lądował przy Alei Legionów w Bytomiu. Strażacy zabezpieczyli lądowisko na boisku Szkoły Podstawowej numer 5.
Rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Justyna Sochacka poinformowała, że maszyna została wysłana do mężczyzn z napadem drgawek.
"Śmigłowiec LPR nie ma statusu Supermana"
W sieci pojawiły się nagrania i zdjęcia z lądowania śmigłowca LPR. Internauci zauważyli, że akcja odbywała się w odległości zaledwie kilkuset metrów od dwóch szpitali - tzw. Szpitala Górniczego (Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego numer 4) oraz Szpitala Specjalistycznego numer 1. Komentowali, że zapewne zabrakło karetek.
- Śmigłowiec LPR nie ma statusu Supermana - mówi Iwona Wronka. - Oczywiście, za każdym razem wygląda to dosyć spektakularnie, ale nie oznacza, że jest to sytuacja nadzwyczajna. Śmigłowce są standardowym elementem systemu ratownictwa medycznego. Dyspozytor najwyraźniej przeanalizował dostępność karetek w najbliższej okolicy , a także opisywany stan pacjenta, a wtedy uznał, że sytuacja wymagała rozdysponowania śmigłowca - wyjaśnia.
Jak ustaliliśmy, mężczyzna ostatecznie i tak został przekazany w ręce zespołu karetki pogotowia.
Iwona Wronka uspokaja, że karetek na terenie województwa śląskiego nie brakuje. Co prawda w czasie pandemii COVID-19 śmigłowce LPR zaczęły częściej latać na interwencje, właśnie z powodu braku dostępnych karetek, ale obecnie sytuacja w szpitalach nie jest graniczna.
Według informacji Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w piątek, 4 lutego, w regionie zajętych było 64,5 proc. łóżek dla pacjentów zakażonych koronawirusem (1163 wolnych z 3277) i 57 proc. respiratorów (101 wolnych z 233).