Podjęto natychmiastowe działania w celu zweryfikowania informacji, która została potwierdzona. Tylko dzięki dużej determinacji strażników udało się ustalić miejsce pobytu "opiekuna", który mieszkał w odległej dzielnicy miasta i podjął się opieki nad zwierzętami swoich znajomych, którzy czasowo wyjechali z kraju.
Po wejściu do mieszkania ukazał się widok skrajnie wychudzonego i zagłodzonego psa, który nie miał nawet siły wstać. Kota rasy Pers nie było, ponieważ według oświadczenia "opiekuna" zaplątał się on w kable od lodówki i udusił.
Pies rasy Dog najszybciej jak było to możliwe został przewieziony do weterynarza w celu udzielenia pomocy. Przez kilka kolejnych dni nie było wiadomo, czy uda się go uratować, ponieważ długotrwałe odwodnienie i brak pokarmu spowodowały poważne zmiany w organizmie.
Psem zaopiekowała się pracownica schroniska dla bezdomnych zwierząt, która w swoim mieszkaniu zapewniła mu opiekę i dach nad głową do czasu, kiedy jego stan pozwoli na umieszczenie go schronisku. Sprawa przekazana została policji i znajdzie epilog w sądzie.
W piątek, 22 lutego br. Dyżurny Straży Miejskiej w Bytomiu otrzymał zawiadomienie o zamkniętym od dłuższego czasu w mieszkaniu psie i kocie, do których opiekun przychodzi, co kilka dni.