Referendum nie pomogło ruinie

W piątek zawaliły się dwa stropy w jednym ze zrujnowanych budynków po dawnej spółdzielni mieszkalnej Milkos. Ten sam, który przedstawiały bilboardy inicjatywy referendalnej. Władza się zmieniła, a ruiny wciąż zagrażają mieszkańcom.

Bytomski2 ref mleczarnia

Na bibloardach ze zdjęciem spółdzielni mleczarskiej widniał wielki, czerwony napis "RATUJMY BYTOM - Stop rządom Koja i Wołosza". Za ich pomocą inicjatorzy referendum starali się pokazać bytomianom, że zły stan budynków jest winą Platformy Obywatelskiej oraz stowarzyszenia Bytom Przyjazne Miasto, które tworzyły rządzącą koalicję. Referendum się powiodło, zmienił się prezydent i układ sił w Radzie Miejskiej. Do władzy doszły osoby, które zorganizowały referendum, minął już rok od tej chwili, a ruiny po spółdzielni Milkos wciąż stoją.

W piątek z powodu zawalenia się dwóch stropów w jednym z budynków musiała interweniować Straż Pożarna. Do pomocy wezwano wyspecjalizowaną grupę przeszukiwawczą z Jastrzębia-Zdroju. Użyto nowoczesnego sprzętu, w tym kamer termowizyjnych i geofonu, by przeszukać rumowisko. Tym razem nikt nie ucierpiał, ale nie wiadomo, czy kolejnym razem ktoś tam nie zginie. Do otoczenia ruin może przyjść każdy, natomiast ich konstrukcja już się ledwo trzyma. Jedna ze ścian jest wybrzuszona i kwestią czasu jest, gdy runie.

W kwietniu przez ogólnopolskie media przeszła wiadomość, że w Bytomiu zawaliły się trzy budynki. Wówczas miasto zapowiedziało zdecydowane działania, aby raz na zawsze rozprawić się z ruinami zagrażającym życiu bytomian. Od tego czasu minęło już blisko pół roku, a takie budynki jak te po dawnej mleczarni nie zostały wyburzone. Czy w takim razie bytomianom opłaciło się referendum? Czekamy na wasze komentarze!

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon