Maciej Bartków jest postacią w bytomskiej polityce, która wzbudza wiele emocji. Jednak oprócz działalności w Radzie Miejskiej rozwija swoją pasję, jaką jest badanie różnych tajemnic sprzed lat. Mieszkańcy mogli go poznać również z popularnych swego czasu filmów na YouTube, w których eksplorował różne tunele znajdujące się pod miastem i sprawdzał lokalne legendy o podziemnych przejściach pomiędzy ważnymi budynkami (np. z IV LO do... komisariatu Policji). Wkrótce ta działalność przerodziła się w program na antenie Śląskiej Telewizji Miejskiej.
Radny też od lat publikuje książki, na łamach których zmaga się z tymi tematami, których nikt jeszcze nie podejmował, bądź doniesieniami, jakie od dawna krążyły w przestrzeni publicznej, ale nie były nigdy poddane żadnej weryfikacji. W kolejnej, siódmej już książce, Maciej Bartków ponownie mierzy się z legendą - tym razem o ukrytym w Polsce skarbie Inków.
Co odkryto na zamku Dunajec w Niedzicy?
Historia ta zaczyna się w roku 1946, kiedy to nieznany nikomu dwudziestoośmioletni student Andrzej Benesz wykopał spod ostatniego stopnia prowadzącego do bramy zamku Dunajec w Niedzicy tajemnicze zawiniątko. Znajdowało się w nim inkaskie pismo węzełkowe – kipu, zawierające wskazówki dotarcia do olbrzymiego skarbu Inków. Informację o miejscu ukrycia kipu, Andrzej Benesz pozyskać miał z dokumentu, jaki wcześniej odnalazł w okładce starego mszału znajdującego się w archiwum parafii Krzyża Świętego w Krakowie. Z odnalezionym dokumentem udał się do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w tym mieście, od którego uzyskał zgodę na podniesienie stopnia i wydobycie ukrytego tam tzw. testamentu Inków.
Do wyprawy doszło w dniu 31 lipca 1946 roku, a udział w niej oprócz Andrzeja Benesza i grupy jego przyjaciół wzięli także żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza z pobliskiej Strażnicy oraz sołtys Niedzicy Andrzej Pukański. Wydobyte wówczas kipu na końcach trzech sznurów przymocowane miało szczerozłote tabliczki z wyrytymi na nich miejscami ukrycia skarbu Inków. Jedna z blaszek oznajmiała, iż złoto ukryte zostało na zamku Dunajec w Niedzicy.
Jakiś czas później wszyscy uczestnicy tych wydarzeń zginęli śmiercią tragiczną, co miało być wynikiem rzuconej na złoto klątwy inkaskich kapłanów. Śmierć ponieść mieli żołnierze WOP, sołtys Niedzicy oraz kustosz zamku. Po latach w wypadku samochodowym zginął też sam Andrzej Benesz, będący już wówczas wicemarszałkiem Sejmu PRL. W tym tajemniczym wypadku niektórzy dopatrywali się wręcz zamachu na jego życie.
Książka Bartkowa już w księgarniach
Przez 75 lat w polskiej prasie ukazały się setki artykułów na ten temat, które Bartków w swojej książce omawia i obszernie cytuje. W trakcie swojego wnikliwego śledztwa dziennikarskiego autor nie tylko dotarł do nowych świadków i dokumentów, ale ustalił również, jak cała historia o inkaskim skarbie przedstawiała się naprawdę. Dość powiedzieć, iż na potrzeby książki, autor dokonał wielotygodniowej kwerendy w licznych archiwach, w tym w archiwum w... Wenecji.
Czy więc w Niedzicy faktycznie odnaleziono ślady pobytu Inków, w tym ostatniego potomka słynnego Tupaca Amaru? Co kryło się w archiwach polskich, czeskich i weneckich? Gdzie ukryto złoto? Czy klątwa inkaskich kapłanów zadziałała? Tego właśnie czytelnicy dowiedzą się z najnowszej książki Macieja Bartkowa: „Tajny zamek Niedzica”. Książka została wydana przez renomowane krakowskie wydawnictwo Technol, w serii „zapomniana historia”. Bytomski.pl jest patronem medialnym publikacji.