Władze Bytomia są rozczarowane wynikami naboru do Rządowego Funduszu Inwestycji Strategicznych Polski Ład. Dwa z trzech złożonych wniosków zostały odrzucone. Pierwszy na prawie 55 mln zł dotyczył przebudowy ulicy 9 Maja w Suchej Górze, Kilara, Cichej oraz dróg na osiedlu Zawadzkiego w Rozbarku, Leśnej, Spacerowej w Łagiewnikach, a także przebudowy ośmiu dróg na osiedlu domków fińskich w Miechowicach. Drugi projekt oszacowany na 25,5 mln zł obejmował budowę dwóch nowych przedszkoli z oddziałami żłobkowymi w Śródmieściu i Łagiewnikach i rozbudowę przedszkola w Szombierkach o nowe oddziały.
- Bytom uzyskał w dofinansowaniu mniej niż takie miasta jak Radzionków, czy Tarnowskie Góry, przez co nie powstaną nowe przedszkola i nie zostanie wyremontowanych wiele dróg w mieście. Niestety programy przygotowane przez PiS są ręcznie sterowane i wybierane bez żadnych kryteriów. Nie składamy broni i będziemy próbować składać kolejne wnioski - stwierdził Michał Staniszewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Bytomiu.
Środki przyznano tylko na jeden projekt, w ramach którego miasto wnioskowało o remont budynku klubowego stadionu w Karbiu oraz obiektów ProFort Centrum w Miechowicach wraz z przygotowaniem koncepcji programowo-przestrzennej dla rewitalizacji Szybu Południowego dawnej KWK Miechowice. To najmniejszy ze złożonych wniosków, bo opiewający na zaledwie 4,5 mln zł.
- Taka sytuacja jest dla nas niezrozumiała, tym bardziej, że ponad 40% środków z tego funduszu zostało przeznaczone na kwestie infrastruktury drogowej - komentuje sprawę prezydent Mariusz Wołosz.
Zdaniem władz miasta dotacje z Polskiego Ładu nie byłyby konieczne, gdyby rząd w wyniku ostatnich zmian podatkowych nie pozbawił samorządów znacznych przychodów. Wówczas takie inwestycje Bytom mógłby finansować z własnego budżetu. Sytuację komplikuje galopująca inflacja, przez którą samorządy muszą dużo więcej wydawać na bieżące koszty, a realizacja inwestycji jest o wiele droższa, niż jeszcze rok lub dwa lata temu.
- Miasto planując inwestycje musi zaplanować przede wszystkim wkład własny do inwestycji, a już wkrótce może się okazać, że wobec wprowadzonych zmian podatkowych, z powodu których wpływy do bytomskiego budżetu są niższe przynajmniej o 52 mln zł rocznie, lada moment nie będziemy w stanie zaplanować w budżecie środków na wkład własny do żadnej nowej inwestycji - mówi prezydent Bytomia Mariusz Wołosz.
Radny Maciej Bartków z Prawa i Sprawiedliwości dziwi się, że władze miasta są rozczarowane wynikami naboru do Polskiego Ładu.
- Prezydent Bytomia znowu żali się, iż miasto otrzymało zbyt mało pieniędzy z Rządu - napisał Maciej Bartków na Facebooku. - Teraz znowu jest za mało i coś co przecież można było robić w ciągu ostatnich trzech lat nie zostanie zrobione - oczywiście z winy rządu, a nie samego Prezydenta i jego resortowego zastępcy - czytamy w jego wpisie.
Nie tylko Bytom krytykuje sposób przyznawania środków z funduszu Polski Ład. Samorządowcy wskazują, że kryteria są niejasne, a dotacje są udzielane na podstawie opinii komisji i uznaniowej decyzji premiera, zamiast konkretnych wskaźników. Wnioski na wiele milionów złotych mają zaledwie dwie strony - nie da się w nich szerzej rozpisać żadnej koncepcji i wyczerpująco uzasadnić potrzeby realizacji danej inwestycji. Członkowie komisji nie mają więc zbyt wielu informacji, by rzetelnie ocenić otrzymane wnioski.
Co więcej coraz częściej słychać głosy, że gminy, którym przyznano środki z Polskiego Ładu jednak z nich nie skorzystają. Rząd bowiem nie przelewa od razu pieniędzy na konto miasta, a jedynie udziela promesę na ich przekazanie i to dopiero po zakończeniu inwestycji.
- Uczono nas, że ogłasza się przetarg, kiedy pieniądze są zabezpieczone na koncie, a my mamy prepromesę, czyli obietnicę obietnicy. Na jej podstawie podpisujemy umowę z wykonawcą, a pieniądze otrzymamy może za kilka, kilkanaście miesięcy - powiedział w Radiu Piekary Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Taka formuła finansowania ma wpływać na wzrost cen proponowanych przez firmy w przetargach, ponieważ z uwagi na długi okres rozliczeniowy (inwestycji z Polskiego Ładu nie można etapować) muszą kredytować prowadzone prace. Ostatecznie więc wykonawcy przerzucają koszty pożyczek na zamawiających, czyli gminy.
- My bierzemy kredyty, żeby dołożyć do inwestycji. Wykonawcy biorą kredyty, żeby je zrealizować, co powoduje, że kosztują 140 zamiast 80 milionów złotych - stwierdził Chęciński.