Dawna zajezdnia tramwajowa przy ul. Witczaka figuruje w gminnym Wykazie Przemysłowych Obiektów Zabytkowych, a ponadto jest chroniona przez zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania uchwalonego przez bytomską Radę Miejską w 2009 roku. Radni wówczas nałożyli na właściciela tego obiektu wymóg zachowania jego historycznego wizerunku, ale dopuścili możliwość zmiany jego funkcji. Wojewódzka Konserwator Zabytków potwierdza, że hala przy Witczaka jest cennym zabytkiem, gdyż jest jedną z pierwszych zajezdni tramwajowych na Górnym Śląsku.
Mimo to budynku zdaje się nic nie chronić. Jego właściciel złożył w PINB ekspertyzę, według której hala jest w katastrofalnym stanie i inspektorat się do niej przychylił. Towarzystwo im. Ignatza Hakuby przedstawiło opinię budowlaną, z której wynika, iż obiekt jest w zadowalającym, a część elementów we wręcz dobrym stanie. Dokument rzeczywiście wskazuje, że budynek jest zaniedbany, ale na pewno nie grozi katastrofą. Większość elementów zajezdni jest zużyta w 16-30%, co ekspert określił mianem stanu "zadowalającego". Czyżby PINB nie zweryfikował ekspertyzy właściciela?
Rozbiórka ma nastąpić już jutro, zaledwie trzy miesiące po wydaniu nakazu. Zastanawiające jest natomiast, że w Bytomiu wręcz roi się od naprawdę zrujnowanych budynków, od lat realnie zagrażających zdrowiu i życiu mieszkańców, a jednak nie wyburzanych. Dawna Szkoła Podstawowa nr 8 na Rozbarku od kilkunastu lat kwalifikuje się do rozbiórki, ale do dziś stoi. Obiekt nie jest w żaden sposób zabezpieczony. Bez najmniejszego problemu każdy może dostać się do środka, z czego często korzystają dzieci. Natomiast w przeciwieństwie do zajezdni, budynek szkoły od dawna nie posiada dachu, okien, a nawet stropów. Pozostała tylko wysoka, dwupiętrowa skorupa, która w każdej chwili może się na kogoś przewrócić. Nieopodal, przy ulicy Musialika i Brzezińskiej jest jeszcze kilka budynków w podobnym stanie, które od lat się rozpadają. W sprawie wszystkich toczą się przeróżne procedury administracyjne, które trwają już całe dekady i nie przynoszą żadnego skutu, a zajezdnia tramwajowa przy Witczaka, pomimo że jest w niezłym stanie, ma zostać rozebrana już po kilku miesiącach. Cud?
Kamienice zagrażające katastrofą znajdują się też w ścisłym centrum Bytomia, rzut beretem od biura PINB, ale też się z nimi nic nie dzieje, poza urzędniczą papierologią. Za największą porażkę miejskich władz można uznać zabytkową Kolonię Zgorzelec, której rewitalizacją na przełomie wieków szumnie się chwalono, a do dziś połowa familoków nie została wyremontowana i lada moment się rozsypie.
Czy naprawdę trzeba wyburzać zajezdnię? Zapraszamy do dyskusji na forum.