Paweł Kobyliński: Wybory wygrywa się w Końskich

Jeśli politycy opozycji nie wyjdą w te wakacje ze swoich biur poselskich i innych „stref kom­fortu" aby po prostu porozmawiać z ludźmi, to mogą zapomnieć o sukcesie w wyborach. Muszą wbić sobie do głów, że nie wystarczy odwiedzić rynku w Gliwicach czy Dworcowej w Bytomiu, bo wybory wygrywa się w Końskich – pisze Paweł Kobyliński – Poseł na Sejm RP VIII kadencji, przewodniczący gliwickich struktur Platformy Obywatelskiej.

Kobylinski

„Wybory wygrywa się w Koń­skich" - to stwierdzenie nawiązuje do najbardziej miarodajnych prawyborów, które odbywają się w niewielkim, 20-tysięcznym miasteczku w województwie świętokrzyskim. Właśnie w takich miejscach jak Końskie, odbędzie się kolejny bój o to, w którym kierunku ma podążać Polska - modernizacji i postępu czy zadłużania na potęgę, wchodzenia ludziom do łóżek i dewastacji wszystkiego, co przedstawia jakąś wartość.

Czas przejąć inicjatywę

Małe miejscowości są matecznikiem obecnie rządzących. Tam na podatny grunt trafia goebbelsowska propaganda TVP, w której cała opozycja przedstawiana jest jako najgorsza, a Donaldowi Tuskowi przyprawiane są diabelskie rogi (bywa, że także dosłownie). Ten obraz możemy odczarować szukając naszych lokalnych Końskich i rozmawiając z ludźmi. To nie zawsze miłe spotkania. Niejednokrotnie miałem tą wątpliwą przyjem­ność zderzyć się z paskami TVP, ale zadaniem polityka jest nie poddawać się, wziąć na siebie uderzenie, a potem przejąć inicjatywę.

Konieczna dyskusja z paskami TVP

Kiedy rozdawałem swoje sprawozdania poselskie na targu w Tarnowskich Górach podeszła do mnie starsza Pani i dość jasno wyraziła swój pogląd na temat Koalicji Obywatelskiej. Na tyle głośno, że zwróciła na siebie uwagę innych przechodniów, którzy z zainteresowaniem spoglądali, jak wymachując rękami cytuje paski z TVP. Napięcie dość szybko udało się rozładować, a argumenty trafiły do niemałego grona osób. To właśnie jest praca w terenie. Bez takiej pracy nie będzie miało znaczenia czy opozycja przystąpi do walki z PiS na jednej, dwóch czy piętnastu listach. Bez pracy w terenie nie będziemy w sta­nie przebić się przez mur TVP i zalewu fałszywych informacji. Ludzie chcą być wysłuchani, chcą podzielić się swoimi problemami. A jest ich mnóstwo. Od szalejącej inflacji po problemy z ogrzewaniem i brakiem dostępu do toalet w domach (tak, to nadal w wielu miejscach jest problem). I to nie jest już wina Tuska. PiS rządzi siedem lat i przez te lata nie rozwiązał tych problemów dokładając kolejne.

Budujmy relacje

Dlaczego te wakacje to ostatni moment na rozpoczęcie cierpliwej rozmowy w „Końskich"? Już za rok o tej porze powoli będzie się rozkręcać kampania wyborcza. Wtedy nie będzie już czasu na budowanie relacji z ludźmi, a samo wręczanie ulotek nie wystarczy.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon