Informacja o zamiarze przeprowadzenia referendum wpłynęła do Urzędu Miejskiego w Bytomiu 24 kwietnia. Niestety - dla grupy referendalnej, która zamierzała odwołać prezydenta Mariusza Wołosza i Radę Miejską - pierwsza próba zakończyła się fiaskiem z powodu błędów formalnych.
- W tym przypadku w skład grupy referendalnej musi wchodzić co najmniej pięć osób, które posiadają prawo wybierania do danej jednostki samorządu terytorialnego. Z tych pięciu osób tylko cztery spełniły ten wymóg. Jedna nie ma prawa wybierania na terenie Bytomia - tłumaczy wówczas Wojciech Litewka, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Katowiach.
Kolejnym błędem był brak wymaganych pełnomocnictw.
Wniosek ws. referendum nie został złożony
Nowa informacja trafiła do magistratu 28 kwietnia. Wówczas zaczął tykać zegar. Grupa referendalna miała 60 dni na zebranie pod wnioskiem podpisów 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców miasta, czyli ponad 11,4 tys. osób, a także dostarczenie dokumentów do delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach. Wniosek nie został jednak złożony, a to oznacza, że referendum nie będzie.
- W dniu 27 czerwca 2023 roku upłynął termin wskazany w art. 14 ust. 1 ustawy o referendum lokalnym na złożenie komisarzowi wyborczemu, przez inicjatora referendum, wniosku mieszkańców w sprawie przeprowadzenia referendum. Wniosek nie został złożony - informuje delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach.
Bezskutecznie próbowaliśmy się skontaktować z pełnomocnikiem grupy referendalnej Arturem Kamińskim. Przesłaliśmy jednak pytania:
- Dlaczego nie złożyli Państwo wniosku?
- Ile podpisów udało się zebrać?
- Co dalej z inicjatywą referendalną - czy będą Państwo podejmować kolejne kroki?
Czekamy na odpowiedź.
- Bytomianie znają swoje miasto i nie pozwolili sobie wcisnąć kitu. Referendyści wspierani przez lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości, działaczy Konfederacji, osoby związane z Damianem Bartylą oraz ludzi o kryminalnej przeszłości ponieśli klęskę. Wczoraj upłynął termin na dostarczenie przez inicjatorów wszystkich dokumentów i ponad 11 tys. podpisów, o czym poinformował Komisarz Wyborczy w Katowicach. Bytomianie widzą, jak zmienia się miasto. Wiedzą, że Bytom jest dla mnie najważniejszy - sumiennie pracuję, reaguję na wszystkie zgłaszane uwagi, przyjmuję słowa krytyki. Dziękuję Wam za zaufanie, którym mnie obdarzyliście - napisał na Facebooku Mariusz Wołosz.
"W każdej chwili mogę poddać się ocenie mieszkańców"
Zamiar przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta Mariusza Wołosza i Rady Miejskiej Bytomia ogłoszono podczas konferencji prasowej.
- Od 31 lat, czyli od urodzenia mieszkam w Bytomiu. Reprezentuję grupę mieszkańców, którzy bardzo źle oceniają rządy prezydenta Mariusza Wołosza i popierających go radnych, dlatego zdecydowaliśmy się wszcząć procedurę referendalną - powiedział wówczas Artur Kamiński. - Naszym zdaniem prezydent nie radzi sobie z wypełnianiem podstawowych obowiązków.
Wśród zarzutów wymienił: rosnące zadłużenie miasta, spore wydatki na promocję, problemy z utrzymaniem czystości w przestrzeni publicznej, aferę finansową na składowisku odpadów, zlecanie zadań bez przetargów, podnoszenie opłat lokalnych, niedostateczny nadzór nad inwestycjami, odwleczenie w czasie budowy centrum przesiadkowego, przeniesienie na inne cele funduszy na rewitalizację Bobrka, słabe efekty w zakresie przyciągania inwestorów, a także brak profesjonalizmu przy realizowaniu inwestycji drogowych.
- Sam głosowałem na Mariusza Wołosza i myślałem, że wszystko idzie ku dobremu, ale teraz sam mam tego dość. Pieniądze bytomian idą w błoto, a urzędnicy mydlą nam oczy, że wszystko jest ok. (…) Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy i chcemy, żeby ujrzały światło dzienne. Jak to jest, że ta sama firma wygrywała przetargi, kiedy Mariusz Wołosz pracował w Mysłowicach, a teraz wygrywa je również w Bytomiu. Jakim cudem? - zapytał Andrzej Zarzycki, członek grupy referendalnej.
Do tych słów odniósł się później Mariusz Wołosz: - W każdej chwili mogę poddać się ocenie mieszkańców, aczkolwiek uważam, że wydawanie kilkuset tysięcy złotych przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi, nie ma żadnego sensu. Nie widzę też żadnych uzasadnionych powodów.
- Podchodzimy do takich inicjatyw z szacunkiem, ponieważ każdy mieszkaniec ma do tego prawo, ale trudno oceniać to inaczej niż w kategoriach politycznych. Referendum mogłoby się odbyć najwcześniej pół roku przed końcem kadencji. W mojej ocenie to wyrzucanie publicznych pieniędzy w błoto - podkreślił Michał Staniszewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Bytomiu.