Był rok 1903, gdy pierwszy samolot braci Wright wzbił się w niebo. "Wzbił się" i "w niebo" to zresztą pewne kwieciste eufemizmy - maszyna przeleciała kilkadziesiąt czy co najwyżej kilkaset metrów i to tuż nad ziemią (zależnie od tego, którą z prób uznać za ów pierwszy udany lot). Niemniej twórcy samolotu optymistycznie uznali wtedy, że ich wynalazek sprawi, że w przyszłości wojny staną się niemożliwe. Jak wiadomo, Wrightowie mylili się i to bardzo, co okazało się już w czasie pierwszej wojny światowej, a po raz wtóry tragicznie potwierdziło podczas drugiej. Co ciekawe, nie mieli jednak na myśli użycia samolotu jako nosiciela śmiercionośnej broni, ale w roli wywiadowczej.
Z góry widać lepiej
Samolot jawił się swym wynalazcom jako doskonała platforma obserwacyjna, doskonalsza niż stosowane wcześniej balony na uwięzi, bo bardzo mobilna i szybka. Szybkie i sprawne rozpoznanie ruchów wrogich wojsk od wieków stanowiło klucz do zwycięstwa na polu bitwy. Wielcy wodzowie jak Fryderyk II, Napoleon czy Lee wygrywali (lub przegrywali) dlatego, że udało im się odkryć posunięcia przeciwnika (i ukryć przed jego obserwacją własne). Pozycje zapewniające przewagę wysokości nad nieprzyjacielem były korzystne nie tylko dlatego, że szturmujący je żołnierze mieli pod górkę, ale i dlatego, że z tej górki było dobrze widać, co zamierza atakujący. Samolot zwielokrotnił możliwości obserwacji, wykrywania i w ogóle zdobywania danych o nieprzyjacielu.
Jako że w XX wieku w pełni zdano sobie sprawę z tego, że wojna jest próbą potencjałów gospodarczych i to najczęściej one decydują o jej wyniku, zaczęto prowadzić rozpoznanie z powietrza coraz bardziej w głębi terytorium przeciwnika. Stosunkowo szybko powstały wyspecjalizowane powietrzne jednostki rozpoznawcze. Jeszcze podczas I wojny światowej lotnicy w miejsce używanych początkowo przez obserwatorów cywilnych aparatów fotograficznych otrzymali specjalny, nowoczesny, instalowany w kadłubach samolotów sprzęt. Z czasem o coraz większych możliwościach i coraz bardziej zautomatyzowany.
I tak jak to zwykle bywa, technologie wykorzystywane pierwotnie przez wojsko, z czasem doczekały się zastosowań cywilnych i upowszechnienia.
Bytom szpiegowany i podziwiany
Nie inaczej było z Bytomiem. Jedne z najstarszych fotografii miasta z lotu ptaka (jak to utarło się je nazywać) wykonał w roku 1919 samolot polskiej eskadry rozpoznawczej. Z czasem do aeroplanów wsiedli też cywile z aparatami fotograficznymi. Zdjęcia powietrzne, nawet wykonywane z niedosiężnej dla zwykłych zjadaczy chleba wysokości kilkuset metrów, miały walor sensacyjnej wręcz nowinki. Toteż i stanowiły cenny towar, gwarantujący dobra sprzedaż gazetom i czasopismom, które je zamieszczały, a także pocztówkom, na których je drukowano.
Zarazem nie ustawały, a nawet wchodziły na coraz wyższe poziomy techniczne zastosowania wojskowe fotografii lotniczej. Wraz ze wzrostem zasięgu samolotów rozpoznanie powietrzne pokrywało całe kraje, ze szczególnym uwzględnieniem ich głównych ośrodków przemysłowych. Podczas II wojny światowej gośćmi na śląskim niebie były brytyjskie i amerykańskie samoloty rozpoznawcze. Na zdjęcia śląskich miast, które robili alianccy lotnicy, czekali wojskowi planiści. Górny Śląsk miał stać się takim samym celem dla alianckich bombowców, jak wcześniej Zagłębie Ruhry, Hamburg czy Berlin. Do planowanych na 1945 rok masowych bombardowań nie doszło, gdyż Śląsk wcześniej zdobyła Armia Czerwona. Obecnie to m.in. wykonane w latach 1944-1945 zdjęcia alianckiego rozpoznania dowodzą, że takie plany były. W ramach tej kampanii rozpoznawczej alianckie samoloty wykonywały również fotografie Bytomia.
Wojenne fotografie doczekały się (a raczej o mało się nie doczekały) jeszcze jednego zastosowania. Wykorzystali je Amerykanie, planując zmasowany atak nuklearny na Górny Śląsk, do którego doszłoby, gdyby na przełomie lat 50. i 60. XX wieku wybuchła III wojna światowa. Kilka bomb atomowych zamierzali zrzucić na sam tylko Bytom.
Może Cię zainteresować:
Szpiegowskie zdjęcia schronów w Bytomiu. Ufortyfikowane Łagiewniki należały do Polski
Może Cię zainteresować:
Jak Śląsk miał zginąć. Ujawnione plany wojny nuklearnej
Może Cię zainteresować: