Szombierki Bytom w trakcie zimowych przygotowań miały tylko jeden cel. Przygotować się jak najlepiej, aby na wiosnę szybko zapewnić sobie utrzymanie w IV lidze. "Zieloni" nie mają bowiem na tyle dużej przewagi, aby ze spokojem spoglądać za plecy.
Postraszyli lidera
Wszyscy zdawali sobie sprawę, że będzie niezwykle trudno rozpocząć rundę rewanżową od zwycięstwa. "Zieloni" na początek zmierzyli się z rezerwą Rakowa Częstochowa. To aktualny lider pierwszej grupy IV ligi, który jesienią tylko raz zszedł z boiska pokonany.
Bytomianie jednak na boisku pokazali, że stać ich na równą walkę z takimi przeciwnikami. Pierwsza połowa była bardzo dobra w wykonaniu zawodników z Frycza-Modrzewskiego. Przy odrobinie szczęścia mogli nawet wyjść na prowadzenie, ale nic nie chciało wpaść do bramki częstochowian.
Raków najlepszą okazję miał z rzutu karnego. Goście nawet go wykorzystali, ale sędzia uznał, że strzelec popełnił błąd przy wykonywaniu "jedenastki" i ostatecznie gola nie uznał. Tym samym do przerwy mieliśmy wynik 0:0, co było dość dużą niespodzianką.
Kwadrans pełen bramek
W drugiej połowie rezerwa czołowego klubu PKO Ekstraklasy zaczęła grać odważniej. To przyniosło efekt w postaci gola samobójczego. Macieja Wierzbickiego pokonał jego kolega Tomasz Wandzik. Gol odblokował częstochowian, którzy w ciągu niespełna kwadransa aż trzy raz umieścili piłkę w bramce "Zielonych".
Kiedy Piotr Malinowski trafił na 4:0, to było już pewne, że lider wywiezie z Bytomia komplet punktów. Szombierki odpowiedziały jedynie golem honorowym, którego zdobył Kordian Rusz. Bytomski IV-ligowiec wprawdzie przegrał, ale pokazał się z na tyle dobrej strony, że można z optymizmem wyczekiwać kolejnych spotkań.
Szombierki w najbliższą sobotę zagrają na wyjeździe z Unią Dąbrowa Górnicza. Przeciwnik zaczął rundę wiosenną od remisu 2:2 z MKS-em Myszków. Jeżeli "Zieloni" wygrają, to awansują co najmniej o jedną pozycję. Obecnie w tabeli zajmują 11. miejsce.