Pan Bartłomiej w środę, 27 października, około godz. 16.00 zatrzymał się samochodem na ul. Wałowej w Bytomiu. Zanim zdążył wysiąść, zauważył, jak coś spada z okna na drugim piętrze kamienicy. Po chwili zaczął przecierać oczy ze zdziwienia.
- Zauważyłem kota, który wybiegł spod samochodu i rozumiałem, że to on spadł z wysokości. Potwierdziło to dopiero nagranie z kamery samochodowej - opowiada.
Bytomianin wyszedł na zewnątrz, aby pomóc zwierzakowi, ale ten był w ogromnym szoku. Zaczął się chować pod samochodami, aż wszedł w otwarte okienko piwnicy.
- Po chwili pojawiła się właścicielka kota. Próbowaliśmy go wydostać, ale wchodził coraz głębiej. Niestety piwnica była zamknięta, więc zdecydowaliśmy się wezwać strażaków, żeby wejść do środka i zabrać go do weterynarza - wyjaśnia pan Bartłomiej.
Mundurowi przyjęli zgłoszenie, ale zanim dojechali na miejsce, pojawił się tam mężczyzna, który dysponował kluczami do piwnicy. - Otworzył drzwi, właścicielka zabrała kota i zadzwoniła po kogoś znajomego, żeby przewieźć go do weterynarza - dodaje autor nagrania.
Bytomscy strażacy ratują koty z drzew, dziki ze studzienek i konie z błota
Rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bytomiu mł. asp. Wojciech Krawczyk szacuje, że wyjazdy do zaklinowanych lub uwięzionych zwierząt to tak naprawdę rzadkość. Zdarzają się kilka, może kilkanaście razy w roku.
- Najczęściej interweniujemy w związku z gniazdami os lub szerszeni. Oczywiście bywało, że musieliśmy uwolnić dzika, który wpadł do niezabezpieczonej studzienki, lub konia, który ugrzązł w błocie, ale to sporadyczne przypadki - ocenia mł. Asp. Wojciech Krawczyk.
- Jeśli chodzi o koty, które utknęły na drzewach lub w innych miejscach, to początkowo zachęcamy, aby podłożyć im jakąś pachnącą karmę i w ten sposób zachęcić do zejścia. Jeśli to nie rozwiązuje sprawy, to jedziemy na miejsce, ale w dwóch trzecich przypadków kot, przestraszony akcją strażaków, sam ucieka na dół - opowiada.
Funkcjonariusze interweniują także w przypadkach, kiedy istnieje podejrzenie znęcania się nad zwierzętami. Wówczas najczęściej są wzywani przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i pomagają wejść do mieszkań, w których znajdują się maltretowane zwierzęta.
Gdzie zadzwonić, kiedy widzimy zwierzę, które potrzebuje pomocy?
Pan Bartłomiej podkreśla, że film zamieścił w sieci ku przestrodze. - Aby ktoś, kto go zobaczy, bardziej uważał na swoje zwierzęta - wyjaśnia. A co zrobić, kiedy będziemy świadkami takiej sytuacji?
Najlepiej zgłosić się do odpowiedniego stowarzyszenia lub fundacji. W Bytomiu jest to Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które przez całą dobę odbiera telefony (607 853 908) i interweniuje, kiedy zwierzętom dzieje się krzywda.
- O każdej porze dnia i nocy jedziemy, udzielamy pomocy, zawozimy zwierzęta do weterynarza - potwierdzają przedstawiciele bytomskiego TOZ.
Doradzają także właścicielom kotów, aby zakładali w oknach siatki lub wietrzyli pomieszczenia wtedy, kiedy nie ma w nich zwierząt. Dzięki temu można uniknąć zdarzeń takich jak na ul. Wałowej.