Proceder handlu wizami zatacza coraz szersze
kręgi. Kwoty, jakie płacili migranci za
dostanie się do Unii
Europejskiej są astronomiczne. Należy zadać sobie pytania czy, kto
i ile
zarabiał na tym procederze, jak
wyglądała siatka powiązań, dlaczego polskie służby
specjalne nie zainterweniowały i
czy nie było parasola ochronnego z najwyższych sfer by
przykryć
tę
działalność.
Utracone zaufanie
Polska
będzie
musiała
mierzyć
się
przez
wiele
lat
z
utraconym
zaufaniem
do
kraju
i
jego
instytucji. Pamiętajmy, że
strefa Schengen, której jesteśmy członkiem umożliwia nam
bezproblemowe przekraczanie
granicy. Wszystko polega jednak na zaufaniu – jeśli je
stracimy
(a
właśnie
tak
się
stało!),
może
okazać
się,
że
na
nasze
granice
wrócą
kontrole
paszportowe,
a
to
z
kolei
odbije
się
nie
tylko
na
komforcie
podróżowania,
ale
również
na
naszej
gospodarce.
Mur z otwartymi bramami
Państwo
chwaliło
się
budową
muru
na
granicy
z
Białorusią
mówiąc
o
sobie,
jako
o
obrońcy
wschodniej
flanki Unii Europejskiej przed nielegalną imigracją. W
tym samym momencie
wpuściło przez otwartą bramę
tysiące imigrantów, którzy kupili sobie naszą wizę „na
bazarze”.
Skończmy z państwem z kartonu
Taki proceder nigdy nie miałby miejsca, gdyby rządzili nami kompetentni i uczciwi ludzie. W latach 2007-2015 Polska była liderem zaufania i nikt na arenie międzynarodowej nie podważał wówczas naszej wiarygodności. Możemy jednak skończyć z państwem z kartonu oddając głos 15 października na Koalicję Obywatelską, do czego serdecznie zachęcam z ostatniego miejsca na liście w okręgu gliwickim.