Jak relacjonuje personel szpitala, 39-letnia mieszkanka Pszowa, będąca w 9 miesiącu ciąży nie dawała oznak problemów psychicznych - wręcz przeciwnie, była bardzo spokojna. Jak każda kobieta przyjmowana na Oddział Kliniczny Ginekologii, Położnictwa i Ginekologii Onkologicznej przeszła rutynową rozmowę z pedagogiem zdrowia.
Do zdarzenia doszło ok. 3:20. Kobieta leżała w dwuosobowej sali na pierwszym piętrze, obok dyżurki pielęgniarek. O 3:00 sprawdzano tętno płodu i wówczas pacjentka nie sygnalizowała żadnych problemów. Chwilę później wyskoczyła z okna. W wyniku upadku złamała kończyny i miednicę, lecz przeżyła. Wypadek wywołał akcję porodową, dlatego lekarze w nagłym trybie wykonali cesarskie cięcie. Następnie chłopczyk z urazem rączki został przewieziony do Centrum Pediatrii i Onkologii w Chorzowie, a kobieta na piekarską urazówkę. Pacjentka jest w stanie ciężkim i prawdopodobnie kontakt z nią będzie możliwy dopiero za kilka dni.
Policja została poinformowania o zdarzeniu dopiero pięć godzin później. Personel szpitala tłumaczy, że priorytetem było ratowanie kobiety i jej dziecka. Gdyby nie szybka interwencja lekarzy, cała historia mogłaby się skończyć tragicznie. Policja właśnie stara się wyjaśnić okoliczności zdarzenia.