Damian Jonak przed kolejną walką zaskoczył swoich fanów, mówiąc, że to prawdopodobnie jego przedostatni pojedynek w karierze. Pięściarz z Bytomia planuje zawiesić rękawice na kołku w przyszłym roku, gdy stuknie mu 40 lat. Mamy zatem ostatnie okazje, aby emocjonować się jego ringowymi bitwami.
W miniony piątek Jonak udał się do Puław. Na tamtejszej gali przyszło mu zmierzyć się z Nestorem Davidem Camposem. Chyba nikt nie liczył, że 34-letni Argentyńczyk sprawi niespodziankę, bo była to dla niego dopiero dziesiąta zawodowa walka w karierze. W dodatku miał już na koncie trzy porażki.
"El Rey" w pierwszych dwóch rundach kilka razy trafił Jonaka, ale zdecydowanie częściej był w defensywie. W końcu przyszła trzecia runda, która przyniosła nam fenomenalny nokaut. Bytomianin trafił prawym sierpowym i przeciwnik z Argentyny momentalnie padł na deski nieprzytomny.
- Na początku starałem się trochę rozruszać. Nie przejmowałem się początkiem walki, po prostu chciałem się wstrzelić. Ćwiczyliśmy z trenerem Złotkowskim te ciosy bite z luzu i wiedziałem, że wystarczy, że będę rzucał te ręce i samo wyjdzie. I wyszło! - mówił Damian po zwycięstwie w TVP Sport.
Nie brakuje opinii, że to najlepszy nokaut w polskim boksie w 2022 roku. Co ciekawe, Jonak ostatni raz wygrał przed czasem w 2012 roku. Wtedy jednak posłał na deski Sebastiana Skrzypczyńskiego dopiero w ostatniej rundzie. 39-latek łącznie ma na koncie 22 nokauty.