W latach 1922-1939 górny Śląsk dzieliła granica państwowa pomiędzy Polską a Niemcami. Bytom był miastem pogranicznym, szosy prowadzące zeń do Królewskiej Huty (późniejszego Chorzowa), Siemianowic Śląskich czy Piekar Śląskich przegradzały graniczne przejścia. Miejsca te były świadkami niejednego ciekawego wydarzenia, związanego z przekraczaniem granicy przez znane, czy wręcz sławne osoby: arystokratów, dyplomatów, aktorów, dziennikarzy. A także sportowców.
I tak, choć w latach 30. rower był już popularnym na Górnym Śląsku środkiem lokomocji (i rekreacji), to w niedzielę 12 czerwca 1932 na przejściu w Bytomiu bicykli i cyklistów jest ponadnormatywnie wielu. Są też sportowi działacze, są dziennikarze i fotoreporterzy, jest i kamera filmowa. Coś się szykuje!
Świat kolarski Śląska poruszony został wczoraj przyjazdem no Katowic dzielnego kolarza p. Bielera, który 1 maja wyruszył na polskim rowerze "Ebeco" na raid kolarski dookoła Europy - donosił reporter dziennika "Polonia" w poniedziałek 13 czerwca 1932. - Już wczesnym rankiem wyruszyły na granice polsko-niemiecką setki kolarzy, którzy oczekiwali jego przyjazdu. Koło godziny 12. od strony Bytomia na szosie ukazała się sylwetka w żółtej koszulce. Krótkie formalności paszportowe i już za chwilę mamy możność witać dzielnego kolarza na polskiej granicy.
Maksymilian Bieler, krakowianin i zawodnik Cracovii, jest podekscytowany i szczęśliwy.
- Jestem niezwykle uradowany, że znów mogę stanąć na polskiej ziemi - przyznaje wypytującemu go dziennikarzowi. - Tęskno mi Już było za Polską, mimo że rajd mój kontynuowałem w przychylnych warunkach. Ale muszę panu powiedzieć, że z wszystkich to mi się tylko nie podobali Francuzi. Tak wszystko było w porządku. Najlepsze drogi posiadają Austriacy, Włosi i Francuzi.
Bieler dodaje: Jestem naprawdę zachwycony moją maszyną, a zagranica okazywała wielkie zainteresowanie kierownicą.
I nic dziwnego, że pamięta, by to wtrącić. Bieler niewątpliwie miał frajdę z objechania Europy na rowerze, ale jego wyprawa miała kontekst marketingowy. Odbył ją na rowerze marki "Ebeco". A "Ebeco" - a dokładniej Fabryka Rowerów, Gramofonów i Wyrobów Metalowych EBECO - była firmą z Katowic. Siłą rzeczy więc w Katowicach też, przed siedzibą sponsora przy ulicy 3 Maja 34,, zakończyła się rowerowa podróż Bielera przez Europę. Marketingu "Ebeco" nie powstydziliby się jego dzisiejsi mistrzowie. Na metę swojego rajdu bohater dojechał w imponującej asyście stu kolarzy. W swoim mieszkaniu (i zarazem siedzibie firmy) czekał z gościną jej właściciel Władysław Strzałkowski. Także na dziennikarzy, którzy - miał nadzieję - nie omieszkają zrewanżować się przychylnymi wobec "Ebeco" publikacjami. Jakoż nie zawiódł się.
Ten z powodzeniem odbyty raid wykazał pierwszorzędną sprawność rowerów "Ebeco", które nie ustępują zupełnie zagranicznym, a wytrzymałością je nawet przewyższają - pisał z kolei reporter dziennika "Polska Zachodnia".