Na punkcie ekologii i oszczędzania energii od dawna mam bzika. Żarówki tylko ledowe, żadnych stand by, zbędnych pożeraczy prądu, sprzęt tylko klasy AAA, panie w warzywniaku też się już przyzwyczaiły, że "jednorazówka" działa na mnie jak płachta na byka i na zakupy przychodzę ze swoją płócienną taśką. Na wieść o rewolucji śmieciowej cieszyłam się jak dziecko: "Jupi w końcu postawią nam koszę do segregacji. Jupi jak pięknie.” Z zapałem podeszłam do tematu. Zaaranżowałam małą sortownie: plastyk, szkło, metal, bio i reszta świata. Byłam z siebie taka dumna. Głupia ja… Nie dość, że na spełnienie mych śmieciowych marzeń kazali mi czekać prawie o trzy miechy dłużej, to na dodatek marzenia me stały się koszmarem. FUCK !!! To jest jakiś żart, a nie eko segregacja. Na osiedlu (dla 15 klatek- 4 kondygnacje, po 2 mieszkania na piętrze, x średnio 3 osoby na lokal – 360 osób) postawili nam mini kosz do BIO i jeden troszkę większy na odpady, które nadają się do ponownego przetworzenia i 4 kosze na śmieci nie podlegające segregacji. Aaaaaaa za każdym razem jak idę wyrzucić swe posegregowane śmieci mam ochotę uciec spod śmietnika z wrzaskiem, którego pozazdrościłby niejeden aktor grywający w horrorach. Nie wiem czy wynika to z niewiedzy, niechęci czy też lenistwa ale mam wrażenie, że to jakiś kiepski żart. Pomijam fakt, że ludzie wrzucają co popadnie do koszy ale z racji, że wywózka śmieci przypomina kolej polską w PRL-u (jeżdżą jak chcą i kiedy chcą), śmieci są wszędzie, dosłownie wszędzie, rozgrzebane przez bezdomne zwierzęta i „eko-śmiecio-złomiarzy” .
Nie chcę wyjść na hipokrytę ale jak pewnego pięknego dnia co poniektórzy zapragnęli edukować ludzi jaka władza w "bytku" jest zła i należy w związku z tym zorganizować referendum, to wiedzieli jak dotrzeć do mieszkańców. Na każdym kroku czyhał ktoś z ulotką, a skrzynki były zawalone gazetkami referendalnymi. Inicjatorzy tej „akcji” są teraz u władzy i mogliby wykorzystać swe nabyte doświadczenie i stworzyć ulotkę śmieciową. A tu dupa. Nikt nic nie wie, a śmieci żyją swoim życiem".
Pisze: "mieszkaniec" w liście na Bytomianie.