Sporo mówi się i pisze o bezrobociu w Bytomiu. Trudno się dziwić, przecież miasto od lat okupuje niechlubne pierwsze miejsce w województwie śląskim. Dzieje się tak, pomimo niesłychanej koniunktury, która pozwoliła obniżyć poziom bezrobocia na terenie kraju do 5%.
Warto także zauważyć, że na walkę z bezrobociem dostępne były spore fundusze. I tak z Funduszu Pracy Bytom uzyskał blisko 11 milionów złotych, na refundację wynagrodzeń dla osób do 30. roku życia – blisko 5,5 miliona, z programu POWER dla osób do 30. roku życia – ponad 6,5 miliona, a z RPO dla osób powyżej 30. roku życia – blisko 5,5 miliona złotych. Do tego Krajowy Fundusz Szkoleniowy – ponad pół miliona i PFRON – niespełna 100 tysięcy. Jak łatwo policzyć, władze miasta miały do dyspozycji na skuteczną walkę z bezrobociem tylko w minionym roku blisko 29 milionów złotych. To chyba dobrze. Owszem, tyle że wykorzystano z tej kwoty nieco ponad 16,7 miliona złotych, czyli tylko 58%.
Warto zauważyć, że na pomoc dla osób do 30. roku życia wykorzystano tylko nieco ponad 35% i 46,7%. Nie wiadomo dlaczego nie wykorzystano na tak istotny cel prawie 12 mln złotych.
Wiedząc, że bytomski PUP nie radzi sobie z wydatkowaniem funduszy przeznaczonych na walkę z bezrobociem, szczególnie w odniesieniu do osób do 30. roku życia, już asekuracyjnie we wrześniu zwrócono 3 miliony złotych.
Równie ważne jest pozyskiwanie ofert pracy. Na tym polu Bytom także poniósł spektakularną porażkę. W ubiegłym roku PUP Bytom pozyskał znacznie mniej ofert prac w stosunku do roku 2016. Różnica wyniosła 894 oferty. Natomiast dane dotyczące skorzystania z owych ofert pracy też wskazują na mniejsze zainteresowanie nimi ze strony osób poszukujących pracy. W 2017 roku było:
o 325 mniej podjęć pracy niż w 2011,
o 207 mniej podjęć pracy niż w 2012,
o 801 mniej podjęć pracy niż w 2013,
o 957 mniej podjęć pracy niż w 2014,
o 959 mniej podjęć pracy niż w 2015,
o 447 mniej podjęć pracy niż w 2016.
W 2016 roku skierowano do pracy 8 066 osób, z czego 2 120 podjęło zatrudnienie, a w roku 2017 skierowano do pracy 4 071 osób, z czego 2 140 podjęło zatrudnienie.,
Biorąc pod uwagę niski odsetek wydatkowania pieniędzy, można odnieść wrażenie, że Powiatowy Urząd Pracy w Bytomiu bardziej „likwidował” bezrobocie metodami „administracyjnymi” niż poprzez aktywizację zawodową i kierowanie do pracy, co przecież jest jego naczelnym zadaniem.
Gorzej w stosunku do roku 2016 przedstawia się struktura bezrobocia wg stanu na grudzień, w tzw. grupach osób bezrobotnych. Na przykład młodzież do 30. roku życia stanowiła 33,6% osób bezrobotnych, a w 2016 – 22,6%. Dlaczego? Bo nie aktywizowano młodych bezrobotnych osób i zwrócono skierowane na ten cel 3 mln zł.
Zapytany o opinię na temat oceny PUP radny Mariusz Wołosz stwierdził: Analizując raporty z poprzednich lat i ten z 2017 r. należy stwierdzić, że urzędowi pracy brak własnej inwencji, zastosowano metody „kopiuj wklej”, przeniesiono treści z 2016 r. Skandaliczne jest niewykorzystanie 42% przyznanych dotacji w mieście, które zajmuje I miejsce pod względem bezrobocia w województwie śląskim. To po prostu niegospodarność.
Prawdopodobne przyczyny tej sytuacji to różne działania ze strony prezydenta Damiana Bartyli, które spowodowały m.in. fakt, że na przestrzeni ok. 1,5 roku z PUP odeszło 24 pracowników, w większości z dużym stażem, kwalifikacjami i doświadczeniem zawodowym. Dziwna i bez uzasadnienia wewnętrzna zmiana organizacyjna PUP spowodowała chaos i brak funkcjonalności w zarządzaniu.
Praktyka wykazała, że utworzenie dodatkowego stanowiska zastępcy dyrektora w PUP było błędem. PUP stał się „przytuliskiem”, to tam znalazł również zatrudnienie Łukasz Wiejacha, odwołany prezes KS Polonia Bytom i szef Bytomskiego Sportu. Warto zauważyć, że na stanowisku dyrektorskim w minionym roku Powiatowy Urząd Pracy w Bytomiu miał aż 6 osób, co bez wątpienia nie jest dowodem na racjonalną politykę kadrową ani gospodarność. Być może również i w tej kwestii ustanowiliśmy niechlubny rekord w skali Polski.
Gazeta Bytomska 21.04.2018