Stało się, jako miasto zmuszeni zostaliśmy do emisji obligacji miejskich o niebagatelnej wartości 86 milionów złotych. Piszę zmuszeni, bo jak się wydaje, a raczej jest to pewnik, władze Bytomia nie miały innego wyjścia z impasu finansowego w jakim znalazła się Gmina po sześciu latach prezydentury Piotra Koja.Suma 86 milionów pójdzie zapewne na bieżące wydatki, ale też w lwiej części zostanie przeznaczona na spłatę fanaberii ex prezydenta i jego współpracowników. Nie ma pretensji o same obligacje, coś trzeba zrobić, nie dziwi mnie nawet wartość obligacji, wszak znam szaleństwa minionych kadencji, martwi mnie fakt, że jest to generalnie najprostsze rozwiązanie, konieczne ale nie poparte wizją !!! na Bytom w roku 2021, a to w tym właśnie roku będziemy musieli wykupić emitowane dzisiaj obligacje. Krok który został właśnie podjęty bez refleksji na temat przyszłości naszego miasta wydaje się podwójnie niebezpieczny, każdy kto brał kredyt wie, że samo pobranie gotówki jest najprostsze, najtrudniejsza jest zawsze spłata zaciągniętych zobowiązań. Przy tej okazji muszę wyrazić swoje zdziwienie wobec osoby Skarbnika, który rekomendował Radzie Miasta projekt Uchwały dotyczącej miejskich obligacji, w swoim wystąpieniu pan Skarbnik był do bólu szczery, bez obligacji nie uchwalimy budżetu, szkoda, że zabrakło tej brutalnej szczerości podczas analizy pomysłów poprzedniego prezydenta, może dzisiaj nie zaciągalibyśmy tak gigantycznych zobowiązań w celu spłaty hurra polityki prezydenta Koja.