Gdy przed czterema laty, w toku debaty prezydenckiej, zadano mi pytanie o opinię na temat publicznej służby zdrowia, niewiele miałem do powiedzenia. I w zgodzie z własnym sumieniem orzekłem, ze nie budzi moich zastrzeżeń.
Każdy bowiem kształtuje swój osobisty ogląd świata, na bazie indywidualnych doświadczeń.
Co prawda rokrocznie słyszy się o protestach, niskich nakładach, słabym wyposażeniu i płacach, lecz ja osobiście, ani w kontaktach z lekarzami rodzinnymi, ani ze specjalistami kardiologii, endokrynologii, diabetologii czy urologii, a wszystkie te mankamenty wykryto u mnie w trakcie hospitalizacji po zawałach - więc skazany jestem na regularne wizyty kontrolne, z osobistych kontaktów, nie wyniosłem żadnych krytycznych uwag.
Toteż, kiedy mój specjalista diabetolog, wskutek wysokich skoków poziomu cukru - skierował mnie na obserwację do szpitala, bez entuzjazmu, ale natychmiast i wprost z gabinetu, udałem się na oddział wewnętrzny jednego z bytomskich szpitali, aby ustalić termin mojego przyjęcia.
Wyznaczono mi godzinę 8:00 dnia następnego, powiedziano, w co mam być wyekwipowany, podkreślono, że wszystkie leki aplikowane codziennie, mam zabrać ze sobą. A jest ich dziesięć.
Co bez szemrania wykonałem.
Współczesna medycyna, jest świadoma jedności ciała i umysłu, toteż z naciskiem artykułuje konieczność integralnego podejścia do zdrowia i prewencji chorób. Uczą tego na studiach, wykładach, prelekcjach. Człowiek stanowi bowiem jedność ciała i psychiki.
Toteż przy diagnozowaniu choroby, oprócz przyjaznej atmosfery i odpowiednich badań medycznych ,niezwykle istotne jest pogłębienie wywiadu lekarskiego o aspekt przeżywanych w ostatnim czasie przez pacjenta emocji. Mogą mieć one bardzo duży wpływ na powstawanie, przebieg i efekty leczenia dolegliwości.
Na personelu lekarskim się nie zawiodłem !
Personel medyczny niskiego szczebla i obsługa, TO KLĘSKA !!!
Już na starcie pobytu, skazano mnie na 6 godzin oczekiwania na łóżko. A gdy już takowe się znalazło, następne 1,5 godziny, trwało jego umycie i pościelenie. W końcu znalazłem swe miejsce na sali.
Że wniosłem komplet własnych leków, już wspomniałem. Lecz przez 3 dni pobytu, mimo że w cukrzycy ogromnie ważna jest dieta, serwowano mi białe czerstwe pieczywo, parówki, mielonki, sery topione, ziemniaki, sosy, dżem, tłustą wieprzowina. Wszystko w cukrzycy - niedozwolone. Toteż codzienną aprowizację w żywność, na własny koszt - wykonywałem na mieście.
Kiedy któregoś wieczora pielęgniarka nakazała mi dokupienie kolejnego leku, a zarazem nakazała odstawienie innych - zaordynowanych przy wcześniejszych zawałach i poświadczonych dokumentacją szpitalną przez zespół profesora Zembali i doktor Kuśnierz, nabrałem podejrzeń.
Ale wszystko to, pozostające w oczywistej sprzeczności z zasadą primum non nocere i integralności podejścia do leczenia ciała i sfery psychiki, było by tylko wyznaniem pięknoducha, oczekującego po realnej służbie zdrowia legendarnej utopii, gdyby nie obrażająca moją godność osobistą, nie do zniesienia na dłuższą metę gburowatość, opryskliwość, arogancja i grubiaństwo personelu medycznego najniższego szczebla, po pielęgniarkę przełożoną.
Czy oni przechodzą kursy bezczelności, czy są rekrutowani spośród meneli ???
Po trzech dniach skrajnie stresującego pobytu, opuściłem bez zamiaru powrotu ten szpital....