BYTOMSKIE TORNADO.
Dzisiejsze media doniosły, że rząd Stanów Zjednoczonych, zawiesił działalność, w trybie procedury tzw. "shutdown".
Stało się tak wobec nie uchwalenia prowizorium budżetowego, wskutek nie objęcia ochroną nielegalnych imigrantów - stosownie do życzenia demokratów, co uniemożliwiło porozumienie. "Dzisiaj przedłożono politykę nad bezpieczeństwo narodowe i możliwość służenia wszystkim Amerykanom" - podkreśliła Sarah Sanders. Rzeczniczka rządu ostrzegła, że nie będzie negocjacji w sprawie statusu nielegalnych imigrantów w momencie, gdy "Demokraci biorą za zakładników naszych obywateli, aby zrealizować swoje lekkomyślne żądanie".
Odsunięte od władzy totalniactwo, jak się okazuje, czy to w Polsce, czy w Ameryce, czy w skromnym - na tym tle Bytomiu, ma jedną wspólną cechę : hołduje dewizie " après nous le déluge " (po nas (choćby) potop) , czyli słowom przypisywanym królowi Francji Ludwikowi XV lub jego faworycie, markizie de Pompadour.
Lecz w Bytomiu posunęło się dalej, odsłaniając faktyczne intencje jej animatorów : kochają Polonię Bytom, szanują jej kibiców i wolę mieszkańców Bytomia, ale nie z Bartylą i jego "pomagierami".
Tym samym odsłaniając bezmiar hipokryzji, mającej jedno tylko na celu : WŁADZĘ, nawet za cenę sparaliżowania magistratu.
Jak w Ameryce.
Kiedy pisałem mój poreferendalny komentarz, prosiłem, apelowałem, zaklinałem o zgodę, wyrażając obawy o skutki klinczu BIS i opozycji, z trudnymi do przewidzenia reperkusjami dla kondycji miasta.
Stało się dokładnie na odwrót, niż wyrażone przeze mnie życzenia.
Nie znam się na sporcie, nie jestem kibicem, nie śledzę kondycji Polonii Bytom i spraw jej towarzyszących.
Toteż te kwestie pominę.
Kiedy przed czterema laty, w opozycji do Damiana Bartyli i z rekomendacją Kongresu Nowej Prawicy - ubiegałem się o urząd prezydenta Bytomia, wszędzie, gdzie mnie słuchano, a zwłaszcza w debacie prezydenckiej podkreślałem, że są dwa czynniki sprzyjające renesansowi miasta które jak Bytom - zdaniem ekspertów UE - wskutek uwiądu demograficznego i gospodarczego - jest miastem "nikomu nie potrzebnym".
Te czynniki, to : miejsca pracy, albo powab.
Po spustoszeniach "ćwierćwiecza wolności od rozumu", po bezmyślnym wymazaniu z wizerunku miasta dumnego hasła "miasto węgla i stali", po utracie nawet tak flagowego dla oblicza Bytomia okrętu, jakimi były Bytomskie Zakłady Przemysłu Odzieżowego, nie mając w rekompensacyjnej ofercie NICZEGO (!!!), miasto działaniem protoplastów dzisiejszych "totalniaków" - skazane zostało na emigrację i zagładę.
A ponieważ restytuujący chwałę Bytomia przemysł, ani drzwiami, ani oknami się nie pcha ( między innymi dzięki namolnie rozpowszechnianym opiniom o tąpnięciach, o hasiokach itp.), pozostaje przeto walka, o przywrócenie Bytomiowi przedwojennego POWABU, na drodze rewitalizacji infrastruktury kubaturowej, promowania sportu i kultury, mających tu silne i bogate korzenie i niewątpliwe szanse pełnego rozkwitu, oraz co najważniejsze - przeobrażenia miasta w miejsce osiedlenia klasy średniej.
Czy ktoś ma jakąś alternatywną wizję dla Bytomia ?
Bo ja nie widzę i nie słyszę.
Jak awanturniczo przebiegała sesja poświęcona bytomskiemu sportowi pokazuje relacja filmowa.
Dwa wnioski mnie się nasuwają w wyniku jej rekapitulacji : po pierwsze, Damian Bartyla zdołał skonsolidować wokół siebie środowisko bytomskich miłośników sportu i popierającej go braci górniczej, więc na dzień dzisiejszy - jak w banku - ma kolejną kadencję.
Po wtóre zaś, przytomności Henryka Bonka i jego wnioskowi o zakończenie wysłuchania dyskutantów, zanim się podejmie POCHOPNĄ uchwałę, radni opozycji zyskali dwa dni na refleksję, przed przełożoną na poniedziałek sesją.
SAPERE AUDE PANOWIE (miejcie odwagę być mądrzy) !!!