Twierdzicie,że KZK jeździ tylko tam gdzie się opłaca.Im może się opłaca ale mnie juz mniej.Popularną trasę do Katowic autem pokonuję w 15-20 minut.Koszt to cos ok 5 pln.Autobus czy tramwaj mam z przesiadką.Przejazd ok 1 h i koszt 2 x wiekszy.Rachunek jest prosty.
To zależy dokąd jedziesz i o której. Jak jedziesz raz na rok jeszcze o 11 to naprawdę jedź sobie autkiem. Gwarantuję ci jednak, że jadąc tam 5 h później trasę pokonasz o 20 min dłużej. Aha i nie wliczamy kosztów parkowania (czyli nie zatrzymujesz się w centrum) i ew. innych turbulencji.
No ja nie rozumiem w ogóle tego porównania. Porównanie cenowe 126 zł KZK GOP do 94 zł (Kraków) nie można bronić argumentacją większych średnich odległości.
Ale o ile dobrze widzę to porównywałeś średnią prędkość do stawki za wozokm
. Z tego akurat nic nie wynika
.
Jak pisałem wcześniej większość ludzi nie wykorzystuje w całości możliwości tego biletu. Większość interesuje konkretna relacja i dlaczego dla tej konkretnej relacji musi płacić aż 32 zł więcej choć w Krakowie jest jeszcze oferta biletów na konkretną linie (48 zł) lub dwie linie (67 zł) które też przy następnym zakupie można kupić taniej. Fakt jesteś skazany na jedną linie ale jak jakaś kursuje bardzo często np. 623 to za 48 zł (drugi bilet już w cenie 46 zł) masz dobrą i konkurencyjną ofertę na dojazdy do pracy w centrum Bytomia. W KZK GOP musisz bulić za coś z czego nie korzystasz iwięc bardziej kalkuluje się jazda samochodem.
No ale w GOPie bilet na jedną linię jest rozwiązaniem szalenie karkołomnym i nie jest używany u żadnego organizatora. Bilety relacyjne też nie funkcjonują, bo generalnie system jest zbyt skomplikowany. Ok, miejscami chaotyczny, ale nie tak prosty jak w innych dużych miastach. W Krakowie po 20 min jazdy tramwajem jesteś poza miastem, w GOPie można jechać tramwajem 20 min i nigdzie nie dojechać (bo takie mamy odległości). Poza tym są zawodnicy pokonujący dziennie kolosalne odległości autobusami (ilu ludzi jeździ z TG do Katowic?, a ilu pokonuje tą samą odległość w Krakowie?). System niestety musi takie rzeczy przewidzieć, choć moim zdaniem juz dawno powinno się podzielić obszar na 3-4 strefy gdzie można byłoby kupić tańszy bilet do jazdy po strefie.
Raczej mało prawdopodobne że w takiej relacji rozmów to przebiega a ja raczej pewny jestem ze że zależy z której strony zapytać tak wina będzie po tej drugiej stronie. Ogólnie z tego co piszesz to nawet się dziwie że zakład nie zgadza się na jakąkolwiek ofertę komunikacyjną tylko dlatego ze to nie jest oferta jakiej chcą. Normalnie komedia Barei jak się patrzy.
To jest takie myślenie "po gliwicku"(i to nie dlatego, że tego miasta szczególnie jakoś nie lubię, ale dlatego, że tam jest ono stosowane)- tzn. skoro powstał zakład to ma się sam zatroszczyć o transport, bo z jakiej paki miasto ma dopłacać do wozokm do bogatego prywaciarza. Prywaciarz ma to gdzieś, bo komunikacja jak sama nazwa wskazuje jest miejska. Część pracowników robi larmo, więc miasto robi transport taki żeby było. Prywaciarz jest jakoś tam zadowolony, miasto też, tylko g... z tego wynika, bo oferta jest tak nędzna, że 99% pracusiów dojeżdża autem.
W KM masz po prostu bilety ulgowe. A ja mogę tylko domniemać że odsetek sprzedaży biletów ulgowych jest większy niż biletów normalnych. Największy błąd to połączenie najtańszego biletu czasowego w strukturę i cenę biletu strefowego. Powinny być osobne blankiety na bilety czasowe jak i też zupełnie inne ceny.
Ale to akurat nie jest takie głupie. Prawda jest taka, że prowadzenie osobnego cennika wprowadzałoby dodatkowy chaos. Trzeba uważać, bo potem może być tym ciężko zarządzać.
U nas cały czas kolej jest pod jurysdykcja marszałka woj. a w Warszawie utworzono takie SKM Sp. z.o.o. zarządzane bezpośrednio przez ZTM czyli organizatora komunikacji więc jak czymś zarządzasz to możesz sobie ustalać wspólny bilet choć oczywiście tam też są porozumienia między zarządzanym przez marszałka woj, kolejami mazowieckimi ale skoro ZTM ma już część oferty kolejowej to już jest rozmowa na zupełnie innym poziomie niż u nas
U nas po prostu lubimy marnować zasoby.