Wiele mówi się o mediach w Polsce, o ich zagrożeniu w związku z małą ustawą medialną. Cóż, zamiast komentarza załączam wykres, która ukazuje apolityczność mediów w Polsce.
Dlatego nie będę pisał o polskich mediach, ale o stanie mediów u naszego zachodniego sąsiada. Czy media wypełniają tam jeszcze swoje funkcje informacyjne czy też kontroli władzy? Dlaczego o to pytam? Otóż w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad 1 tys. mężczyzn, według policji „o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej”, zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal kolońskiej katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem. Z tłumu wyodrębniały się mniejsze grupy, które osaczały kobiety, napastowały je, a następnie okradały. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, w tym dwóch gwałtów, złożyło dotychczas 106 kobiet z Kolonii i 53 kobiety z Hamburga, gdzie miały miejsce podobne incydenty. Trzy czwarte zgłoszeń dotyczy napaści seksualnych. Ofiary mówią o sprawcach pochodzenia arabskiego. Kolońska policja przyznała, że zbagatelizowała zagrożenia. Warto też zwrócić uwagę na 5-dniowe milczenie niemieckich mediów w sprawie masowej, seksualnej przemocy w sylwestrową noc w co najmniej trzech głównych niemieckich miastach, której ofiarami padły setki kobiet, a sprawcami byli imigranci. Część mediów zwraca przy tej okazji uwagę na propagandę, której od lat poddawane jest niemieckie społeczeństwo, a które w dużej większości tzw. lewicową wrażliwość np. prawa kobiet traktuje jako cywilizacyjną normę. W państwie, gdzie właściwie każde zachowanie może być zinterpretowane jako przemoc, molestowanie i gwałt, polowanie na niemieckie kobiety w centrum Kolonii, Hamburga i Stuttgartu – po prostu – nie mogło się wydarzyć. Rząd Angeli Merkel, a za nim medialny mainstream miesiącami wtłaczał niemieckiemu społeczeństwu, że przyjmowanie Arabów jest dla Niemiec darem niebios. Skandaliczna była zwłaszcza wypowiedź burmistrz Kolonii, która uznała że Niemki powinny chodzić po mieście w grupach i nie prowokować przybyszów trzymając ich na odległość wyciągniętego ramienia, a jednym ze sposobów zapobiegania ma być przyjęcie odpowiedniego kodeksu zachowań dla młodych dziewcząt i kobiet. Już widzę co by się działo w Polsce i Europie, po podobnej wypowiedzi polskiego samorządowca…
Część Niemców nie akceptując medialnej propagandy zaczęła spontanicznie budować niezależny od głównego nurtu mediów drugi obieg. Media swoje, a ludzie wokół siebie widzieli inną rzeczywistość. Niewygodnie dla władzy informacje i opinie zaczęły krążyć zwłaszcza po mediach społecznościowych. W odpowiedzi rząd Merkel pod pozorem walki z „mową nienawiści” wymusił na Facebooku, Twitterze i Google podpisanie kontrowersyjnego porozumienia – podejrzane posty mają być usuwane w ciągu 24 godzin. Łatwo się domyślić, co przede wszystkim będzie usuwane.
Warto więc na koniec zapytać – dlaczego media tak długo milczały? Dlaczego dopiero masowe pojawienie się pokrzywdzonych kobiet na policji doprowadziło do ujawnienia tych informacji w mediach? Czy spóźniona reakcja mediów wynikała z nacisków władz państwowych?
A przecież te same niemieckie media, poświęcały ostatnio wyjątkową uwagę Polsce, w tym wolności mediów w naszym kraju. Komentarz wydaje się w tej sytuacji zbyteczny…