TEMAT:

zgadzam sie w 100procentach

Co innego człowiek jako taki, prywatnie może być fajny, raczej chodzi o ich podejście do wykonywania obowiązków, zaśmiecone ulice, zasrane trawniki, zaparkowane byle jak samochody, tępe podejście do mieszkańców, olewanie zgłoszeń itp. i wszechogarniające ,,tu nic nie poradzimy'....

Moim,niezmiennym,zdaniem SM powinna być zlikwidowana gdyż dubluje obowiązki Policji.Czy ktoś ma dane na temat tego ile kosztuje bytomskiego podatnika utrzymanie SM.Czy "praca" miejskich strażników ma jakieś przełożenie na komfort życia bytomian?

Jeśli dubluje obowiązki Policji, to polecam zgłosić Policji auto zaparkowane na trawniku albo zanieczyszczenie chodnika... W 5 sekund odeślą każdego do Straży Miejskiej.

Sama prawda. Wiele razy zgłaszałem zablokowanie wjazdu/wyjazdu do garażu.
SM - "Nie mamy takich uprawnień - proszę dzwonić na policję"
Policja - "To należy do SM"

I tak w kółko. Aż od jednych i od drugich słyszę, że nie mają żadnego radiowozu. I to co mogę zrobić to spisać numery i na drodze cywilnej domagać się zwrotu kosztów alternatywnego transportu.

A z drugiej strony codziennie widzę jak samochody czy patrole SM bądź Policji przejeżdżają/przechodzą ulicą Orląt Lwowskich przy ul. Czarneckiego. I ani trochę nie przeszkadzają im samochody ustawione na samym skrzyżowaniu wzdłuż boku placu Słowiańskiego całkowicie zasłaniające widoczność wyjeżdżającym z placu w kierunku Czarneckiego/Orląt Lwowskich. W takim przypadku i jedni i drudzy twierdzą, że wymagane jest zgłoszenie.

Natomiast nie wymagają tegoż zgłoszenia aby ukarać emeryta przechodzącego poza przejściem, gdy w promieniu kilkuset metrów nie widać poruszającego się pojazdu.

Bo niestety tak to działa, żestarszy emeryt ma słabą pozycję, nie złoży skargi, nie będzie "stwarzał problemów" w przypadku nałożenia mandatu. I staytstyki rozsną. Przykre to.
Ale skoro odmawiają interwencji to można złożyć skargę. Opisywanie takich przypadków na forum też jest OK, może jednak kogoś to zastanowi i coś wreszcie da się zrobić, bo ja ostatnio odnosze takie wrażenie, że w naszym mieście nic się nie da, nic nie wyjdzie, nic się nie opłaca.

Jak zwykle wszystko postawione na głowie.
Właśnie o tym piszę DUBLUJE OBOWIĄZKI...dlatego jeden patrzy na drugiego.

Ja to ich widzę z blokadami najczęściej na Żeromskiego w okolicy szpitala, może po prostu zużywają tam wszystkie blokady i na plac Akademicki już nie jadą?

Jak widać, nasi "dzielni stróże prawa" postanowili bogacić się na schorowanych emerytach oraz na ludziach wymagających pomocy ambulatoryjnej, szpitalnych pacjentach i ich rodzinach.
Każde cisnące się na usta przekleństwo o ich heroicznej pracy i wybitnym IQ będzie tu komplementem.

Dlatego piszę powoli i wyraźnie, aby bytomska elyta tzw. zaufania publicznego zrozumiała problem wspomniany cztery posty wyżej.

skrzyżowanie – przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną;
oskduet.pl/nauka-jazdy/skrzyzowania/co-to-jest-skrzyzowanie

Strzyżowanie ulicy Czarneckiego z ulicą Orląt Lwowskich jest typowym skrzyżowaniem w kształcie litery T. Północny bok Placu Słowiańskiego stanowi w tym przypadku środek skrzyżowania.

Za parkowanie na środku skrzyżowania, zgodnie z taryfikatorem mandatowym przysługuje mandat.

"3. Zatrzymywanie pojazdu:
na przejeździe kolejowym lub tramwajowym, na skrzyżowaniu oraz w odległości mniejszej niż 10 m od przejazdu lub skrzyżowania: 300 zł (art.49 ust.1 pkt 1),"

taryfikatormandatow.pl/l/zatrzymanie-i-postoj

zdjęcia
www.bytomski.pl/forum-mobile/ulice-l-cie...ami?start=990#151390

Dodam jeszcze dla ułatwienia - Orląt Lwowskich z Oświęcimską - na jezdni wzdłuż linii ciągłej oraz w pobliżu jej punktów krańcowych, jeżeli kierujący pojazdami wielośladowymi są zmuszeni do najeżdżania na tę linię: 100 zł (art.49 ust.1 pkt 4),

A co do samego placu Akademickiego:
Niestosowanie się do znaków i sygnałów drogowych
Naruszenie warunków dopuszczalności zatrzymania lub postoju pojazdu na chodniku

A teraz weźcie się w końcu łaskawie do roboty

Czy straż miejska ma prawo zostawić za wycieraczką wezwanie do stawienia się w ich siedzibie?
Sytuacja dotyczy parkowania na terenie spółdzielni mieszkaniowej przez jednego z lokatorów. Przed wjazdem jest znak zakaz wjazdu z tabliczką "nie dotyczy mieszkańców".
Za blokiem jest znak z lewej strony placu B-36 czyli "zakaz zatrzymywania się". Po prawej stronie są garaże.
Na wspomnianym wezwaniu jest adnotacja że chodzi o ten znak.
Nie mam zamiaru usprawiedliwiać tej osoby pisząc że wszyscy tam parkują i że brak miejsc parkingowych. Znak to znak.
Bardziej mnie zastanawia co innego:
1. Czy straż miejska ma prawo za to nałożyć mandat karny? Z tego co kojarzę to jeszcze 10 lat temu nie mogli. Coś się zmieniło?
2. Skuteczność wezwania. Przecież z za wycieraczki takie wezwanie może każdy wyciągnąć.

Wysłane z mojego Mi A2 przy użyciu Tapatalka

Sam sobie odpowiedziałeś w pkt 2.

Ale zawsze mogli zrobić fotkę a po jakimś czasie mogą wysłać polecony.
Dlatego ważniejszy jest pkt 1

Wysłane z mojego Mi A2 przy użyciu Tapatalka

"Przed wjazdem jest znak zakaz wjazdu z tabliczką "nie dotyczy mieszkańców". "

Taka kombinacja znaków nie ma sensu.
Zarówno policja jak i SM w takim przypadku nie ma podstaw do nałożenia mandatu.
Przepisy wyraźnie określają, że znaki musza jednoznacznie wskazywać ktorych uczesników ruchu znak dotyczy lub nie dotyczy.
W takim przypadku nie wiadomo jakich mieszkańców on nie dotyczy: miasta, dzielnicy, osiedla, ulicy czy konkretnego bloku.
Nie moze byc miejsca na domysły.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

Tak jak wyżej napisane...
Byłem kilka razy wzywany za pośrednictwem "kartki za wycieraczką" do siedziby SM w Bytomiu właśnie w sprawie parkowania gościnnego u rodziny w Miechowicach , jeśli nie mogłem w wyznaczonym terminie dzwoniłem i ustalałem taki jak odpowiadał mojemu czasowi "służbowemu" i nie było z tym problemu.
Numer sprawy z kartki i wizyta przeniesiona.
Strażnik informował o przyczynach wezwania i konsekwencjach z tym związanych. Składałem wyjaśnienia które były czasem na papierze.Nigdy nie otrzymałem mandatu a jedna propozycja jego nałożenia skończyła się moją odmową przyjęcia i życzeniem skierowania sprawy do sądu.
Efekt - skończyło się na pouczeniu bo funkcjonariusz już miał pełno roboty a papierów do postępowania na drodze sądowej jest trochę do wypełnienia.
Tak więc nie ma czego się obawiać tylko kontaktować się i rozmawiać.
Inną sprawa jeśli jakiś społecznik-amator wisi na balkonie i wydzwania na 986 jak tylko zobaczy "obcy" samochód na SWOIM parkingu i zgłasza dyżurnemu...