Oto Friedrich-Wilhelm-Platz. Na oko ze 130 lat temu. Plac, który dziś jest Grunwaldzkim zmienił się tak bardzo, że trudno byłoby rozpoznać. Byłoby trudno, gdyby nie ściana gmachu po prawej - jego da się pomylić z żadnym innym w Bytomiu i to pomimo faktu, że 85 lat temu został podpalony i zrównany z ziemią.
Najpierw ówczesny plac Fryderyka Wilhelma. Co ocalało do dziś z tamtej, zwartej zabudowy, którą widać na płótnie? Przyjrzyjcie się uważnie. Nic? Prawie nic. Wieża kościoła Mariackiego, prawda? Cała reszta albo radykalnie rozbudowana, przebudowana, zabudowana od nowa lub niezabudowana wcale. Inna sprawa, że czuć już w Bytomiu meblowanie miasta po nowemu – niższa, małomiasteczkowa zabudowa ustępuje miejsca zdecydowanie bardziej wielkomiejskim gmachom. I jeszcze jedno – handel. Warto przypomnieć (obraz przypomina), że Friedrich-Wilhelm-Platz przez lata spełniał funkcje targowe. Te tradycje przetrwały jeszcze długo po wojnie – kramy rozkładały się na Grunwaldzkim jeszcze w latach 60. XX wieku.
No i synagoga. To chyba najlepsza ilustracja pokazująca, jak wielki i monumentalny był to budynek. Obraz obejmuje ledwie połowę jej wysokości. Rozmiary swoją drogą, a barwy? Bytomska bożnica, zaprojektowana w stylu mauretańskim (nawiązującym do szczęśliwego bytowania Żydów w Hiszpanii pod panowaniem arabskim – aż do XV wieku) przez berlińskiego architekta Freudinga i wybudowana przez słynnego w mieście Paula Jackischa (ukończenie w 1869 roku, potem poprawiano, rozbudowywano ją do końca XIX wieku), była jak egzotyczna ryba w akwarium. Wiemy, że jej elewację tworzyły poziome żółte i czerwone ceglane pasy, ale na czarno-białych fotografiach (ewentualnie: koloryzowanych) można sobie było to głównie wyobrażać. Jak Wam się podoba nasycenie barw na tym płótnie?
Co ciekawe, zostało w Bytomiu jedno miejsce, które daje pewne wyobrażenie, jak wyglądała legendarna synagoga. Od wschodu do świątyni przylegało zaplecze z rytualną ubojnią, niewielką mykwą (rytualną łaźnią) oraz małą salą modlitw. Budynki te miały elewację nawiązującą do synagogi. Warto więc przyjrzeć się cegłom na kamienicach przy dzisiejszej ul. Korfantego. Podobne?
A
sam obraz? Nosi tytuł „Markt in Beuthen O/S”, czyli „Targ w
Bytomiu”. Jego autorem był Paul Andorff, niemiecki malarz urodzony
w 1849 roku w Weimarze. Andorff był uczniem słynnego Juliusa
Schradera, przedstawiciela tzw. Szkoły Düsseldorfskiej, popularnej
w XIX wieku. Malował pejzaże niemieckich miast: Frankfurtu,
Berlina, Hanau czy Weimaru. Sam wykładał też na Królewskiej
Akademii Rysunku w Hanau. Jak widać, trafił też do XIX-wiecznego
Beuthen.
Obrazy Andorffa przedstawiające zakątki Berlina czy Weimaru można znaleźć w ofertach domów aukcyjnych w całej Europie. Ceny? Zaczynają się od ok. 800-1000 dolarów. Ostatnia ciekawostka: „Markt in Beuthen” jeszcze dwa lata temu był oferowany przez jednego ze sprzedawców sztuki w Polsce. Został sprzedany za kilka tysięcy złotych. Komu? Anonimowemu miłośnikowi historii Bytomia.
No i tak miejsce z obrazu wygląda dziś:
Może Cię zainteresować: