Pierwsza informacja o zamiarze przeprowadzenia referendum wpłynęła do Urzędu Miejskiego w Bytomiu 24 kwietnia. Niestety - dla grupy referendalnej, która zamierzała odwołać prezydenta Mariusza Wołosza i Radę Miejską - zakończyła się fiaskiem z powodu błędów formalnych.
Druga informacja trafiła do magistratu 28 kwietnia. Wówczas zaczął tykać zegar. Grupa referendalna miała 60 dni na zebranie pod wnioskiem podpisów 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców miasta, czyli ponad 11,4 tys. osób, a także dostarczenie dokumentów do delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach. Wniosek nie został jednak złożony.
Kolejna próba przeprowadzenia referendum w Bytomiu
Grupa referendalna, której pełnomocnikiem jest Artur Kamiński, wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, że wniosek nie został złożony, ponieważ nie udało się zebrać pod nim wymaganej liczby podpisów.
-
Zebraliśmy prawie 8.000 podpisów!!! Jest to bardzo duży sukces
biorąc pod uwagę całokształt okoliczności jakie towarzyszyły
naszej inicjatywie. Jesteśmy grupą społeczników, mieszkańcami
Bytomia. Nie stoi za nami żadna partia czy też biznes - czytamy
w oświadczeniu grupy referendalnej.
Warto więc przypomnieć, że jej członkowie wzięli udział m.in. w konferencji prasowej bytomskiego Prawa i Sprawiedliwości. Chwalili się poparciem radnych związanych z byłym prezydentem Damianem Bartylą, a w zbiórkę włączyły się lokalne struktury Konfederacji.
- Finalnie zabrakło nam około 3.000 wymaganych ustawą podpisów, to bardzo niewiele. Tysiące przeprowadzonych rozmów w ostatnich tygodniach utwierdziły nas w przekonaniu, że osób bardzo krytycznie odnoszących się do rządów Mariusza Wołosza i popierających go radnych jest zdecydowanie więcej niż 11 tysięcy. W związku z powyższym postanowiliśmy w dniu jutrzejszym wszcząć kolejną procedurę referendalną. Będziemy kontynuować zbieranie podpisów - zapowiedziała grupa referendalna.
Potwierdziliśmy, że w czwartek, 29 czerwca, do Urzędu Miejskiego w Bytomiu wpłynęła informacja o zamiarze przeprowadzenia referendum. Sęk w tym, że zgodnie z zapowiedzią, grupa referendalna nie może „kontynuować” zbierania podpisów. Dotychczasowe karty musi protokolarnie zniszczyć do 30 czerwca, a protokół to potwierdzający dostarczyć delegaturze Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach.
W związku z oświadczeniem grupy referendalnej Michał Staniszewski, który przewodniczy Radzie Miejskiej, zwrócił się do delegatury Krajowego Biura Wyborczego o nadzór nad protokolarnym zniszczeniem kart. - Istnieje ryzyko, iż inicjatorzy referendum wykorzystają już zebrane karty przy zbieraniu podpisów pod kolejną inicjatywą - wskazał.
Może Cię zainteresować:
Nie będzie referendum ws. odwołania prezydenta Bytomia. "Wniosek nie został złożony"
Może Cię zainteresować: