Magdalena Fręch rozpoczęła nowy sezon w Australii, ale z tego kraju raczej nie będzie mieć dobrych wspomnień. Na początek przystąpiła do turnieju WTA 500 w Adelajdzie. Turniej szybko się dla niej skończył, bo już w pierwszej rundzie przegrała z Claire Liu ze Stanów Zjednoczonych.
Zawodniczka Górnika Bytom jednak przede wszystkim skupiała się na Australian Open. Pozycja w światowym rankingu (103) nie gwarantowało jej miejsca w głównej drabince, więc musiała je sobie wywalczyć w kwalifikacjach.
Zaczęło się bardzo obiecująco. 25-latka pierwszy mecz na kortach w Melbourne efektownie wygrała 6:2, 6:0 z Sinją Kraus. Po wyeliminowaniu Austriaczki Fręch trafiła na Sachię Vickery. To 27-letnia Amerykanka, która w rankingu WTA zajmuje 204. miejsce.
Już pierwszy set pokazał, że pozycja w rankingu jest złudna. Vickery po zażartym boju zwyciężyła 6:4 i postawiła Fręch pod ścianą. Polka dość długo nie potrafiła się otrząsnąć i w drugim secie w pewnym momencie przegrywała już 0:4. Potem zaczęła odrabiać straty, ale to się nie udało. Magda przegrała 5:7 i w ten sposób nie awansowała do Australian Open.
W australijskim turnieju wielkoszlemowym w singlu zobaczymy trzech reprezentantów Polski. To Iga Świątek, Magda Linette oraz Hubert Hurkacz.