Spektakularna przemiana restauracji. Teraz to Atelier Rozbark
Do dzielnicy nawiązuje w nazwie restauracja Atelier Rozbark w Seven Hotelu. Lokal znajdujący się na parterze (ma osobne wejście) przeszedł niedawno sporą metamorfozę. Nie poznacie tych wnętrz! Teraz rządzą tu motywy roślinne, kontrastujące z wszechobecną w Rozbarku cegłą. Tapeta w egzotyczne liście rozjaśnia ścianę z delikatnym neonem „Atelier Rozbark”, zasłony z tym motywem dodają życia, a w instalacji z wodospadem kojąco szemrze woda. W niedużej restauracji zamontowano matowe szyby, dzięki czemu jest tu przytulnie.
Ale nie tylko wystój w Atelier Rozbark się zmienił. Restauracja od pół roku ma nowego szefa kuchni. Łukasz Gabryś, kucharz z 15-letnim doświadczeniem, tchnął w to miejsce nowego ducha. – Naszymi specjalnościami są kuchnia śląska i polska oraz europejska, ale podawana z nowoczesnym twistem. Cenię tradycję, jestem fanem starych receptur, dodaję jednak do nich nutę nowoczesności. Chcemy dać gościom nowe połączenie smaków, nową wizję kuchni – mówi Gabryś.
W rozbarskiej restauracji nie może zabraknąć króla śląskiej kuchni, czyli żuru, i królowej – rolady. Żur jest tu robiony nie na kupnym, a na własnym, swojskim zakwasie, podawany z solidną porcją delikatnej kiełbasy, boczkiem i drobno krojonymi kartoflami. Rolada jest oczywiście wołowa, z wysokiej jakości mięsa, z tradycyjnym farszem z kiełbasy, boczku, ogórka kiszonego, musztardy, cebuli ręcznie krojonymi na kawałki. Na talerzu towarzyszą jej kluski śląskie i modra kapusta. Zamiast żuru można też wziąć innego klasyka, czyli tradycyjny rosół. Idealny niedzielny obiad. Palce lizać!
Zero półproduktów! Jakość dań to podstawa
Szef kuchni zachwala też swoje schab konfitowany i polędwicę z dorsza w bekonie. Powodzeniem cieszy się też inne danie, rzadko spotykane obecnie w restauracjach, czyli delikatne flaczki cielęce, podawane z „najdroższą przyprawą świata”, czyli szafranem, podbijającym smak potrawy. – Mamy gości, którzy przyjeżdżają do nas na flaczki nawet z Żor czy Mikołowa – zdradza Łukasz Gabryś.
- Wszystko jest wykonywane przez nas na miejscu. Nie działamy na półproduktach i polepszaczach smaku. To, co jest wydawane na talerzu jest dziełem naszych kucharzy. Nawet chleb i bułki do burgerów wypiekamy sami – tłumaczy Bartłomiej Długosz, dyrektor Seven Hotelu. – Nawet nie mamy tak dużej kuchni, by zmieściły się w niej zamrażarki. Mamy jedną małą chłodnię, nie mamy mroźni. Dostawy odbywają się codziennie, czy to z mięsami czy z warzywami – dodaje Długosz.
Karta menu Atelier Rozbark nie jest obszerna, i dobrze, bo gwarantuje to, że dania są świeże. Jest sezonowa, zmienia się kilka razy w roku, tak jak dostępne są sezonowe produkty. Znajdziemy w niej oczywiście kilka klasycznych dań, które muszą być w menu każdej szanującej się restauracji hotelowej, goszczącej przecież ludzi z całej Polski i z zagranicy. Zjemy tu kilka rodzajów sałatek (np. z wędzoną kaczką, z karczkiem dojrzewającym, z krewetkami). Szef kuchni poleca też sałatkę Cezar, która nie jest daniem a la Cezar, smakuje tak, jak ma smakować taka klasyczna sałatka. Zawdzięcza to m.in. sosowi, robionemu na miejscu.
W menu jest też burger wołowy z konfiturą z czerwonej cebuli, serem cheddar i boczkiem. Warto pochylić się nad stekiem z antrykotu z najlepszej wołowiny, podawanym z frytkami i sałatką sezonową. Ma naprawdę atrakcyjną cenę. Podobnie jak udko z kaczki, serwowane z kluskami śląskimi i burakami. Dużym powodzeniem cieszy się tradycyjny kotlet schabowy z ziemniakami i kapustą zasmażaną, konfitowany w głębokim tłuszczu. Po prostu schab de luxe!
W Atelier Rozbark nie brakuje też makaronów, konkretnie trzech rodzajów tagliatelle, też w wersji wege.
Szef kuchni restauracji jest też cukiernikiem, jego desery to arcydzieła na talerzu. Nie dość, że smakują bosko, to jeszcze pięknie wyglądają. Można tu zjeść parfait migdałowe z amaretto albo deser o prostej nazwie kokos, z marakują i brownie. Do tego lody z owocami.
Impreza w Vip Roomie z sauną i jacuzzi
W samej restauracji można zorganizować kameralne przyjęcie okolicznościowe, jednak Atelier Rozbark ma w zanadrzu jeszcze inną ciekawą atrakcję. To Vip Room na poziomie -1, ale nie zwykły, jedynie w postaci osobnej sali. Ma on bowiem dostęp do… jacuzzi i sauny, które można wynająć na wyłączność. To idealne miejsce na urządzenie niedużej (do 15 osób) imprezy typu wieczór panieński czy kawalerski. Jest tu duża loża, telewizor. Klimat klubowy. Trzeba tylko zabrać ze sobą kostiumy kąpielowe, albo… nie. „Co dzieje się na Rozbarku, zostaje na Rozbarku”, by sparafrazować słynne powiedzenie z amerykańskiej komedii.
Atelier Rozbark, restauracja w Seven Hotelu
ul. Feliksa Musialika 7, Bytom
czynne: 14.00-21.00
https://rozbark-atelier.pl
https://sevenhotel.pl/