Polonia Bytom początek sezonu ma mocno niestabilny, ale jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w walce o mistrzostwo III ligi. Bytomscy piłkarze potwierdzili to w miniony weekend, gdy podejmowali zawsze niewygodną i groźną Ślęzę Wrocław.
Tym razem udało się to, co różnie wychodziło w poprzednich tygodniach, czyli koncentracja w defensywie. To podopieczni Ryszarda Wieczorka dość szybko wyszli na prowadzenie, bo w 19. minucie do bramki trafił Dawid Wolny, któremu chwilę wcześniej Lucjan Zieliński zgrał piłkę głową.
Jednobramkowe prowadzenie długo się utrzymywało, ale niebiesko-czerwoni mieli wszystko pod kontrolą. Cierpliwość została nagrodzona po około kwadransie drugiej połowy, gdy w polu karnym został sfaulowany Filip Żagiel, a rzut karny wykorzystał Wolny.
Wtedy wydawało się, że Polonia spokojnie dowiezie zwycięstwo do końcowego gwizdka. W 88. minucie kontaktowego gola strzelił jednak Przemysław Marcjan. Największe wrażenie zrobiła jednak asysta, bo partner zagrał do niego spod linii bocznej... przewrotką.
Asysta była wysokiej klasy, ale kilka chwil później gracz Ślęzy znalazł się w cieniu Oresta Tkaczuka. Gracz bytomian przepięknie przymierzył z rzut wolnego, a bramkarz wrocławian nie był w stanie dosięgnąć do piłki, która poleciała w samo okienko.