Inspekcje sanepidu dla żadnej restauracji nie są przyjemne, ale takie zachowanie to przesada. 43-latek nie mógł się pogodzić z faktem, że w jednej restauracji w Szombierkach odbywała się kontrola sanepidu i zaczął grozić inspektorom. Doszło nawet do rękoczynów.
– Mężczyzna zaczął wypraszać panie z sanepidu, był agresywny, doszło do przepychanek – wyjaśnia nam asp. Anna Oczkiewicz. 43-latek szarpiąc i wypychając pracownicę sanepidu, chciał uniemożliwić dokończenia przeprowadzanej inspekcji. Policjanci zatrzymali agresora, a kontrola została przeprowadzona do końca.
To była standardowa kontrola
Ostatnio lokale gastronomiczne, przez zakaz otwierania restauracji, który był spowodowany obostrzeniami związanymi z pandemią koronawirusa, prowadziły zaciętą walkę z sanepidem. Inspektorzy w asyście policji nakładali na właścicieli lokali kolosalne mandaty. Teraz restauracje, zachowując zasady sanitarne, mogą normalnie przyjmować swoich gości. W tym przypadku inspektorzy sanitarni sprawdzali lokal gastronomiczny pod względem czystości i przestrzegania higieny, a także przechowywania i sprzedaży żywności. Kontrola prowadzona była zgodnie z ustawowymi zadaniami z zakresu zdrowia publicznego.
Mężczyzna nie był właścicielem restauracji
Agresywny 43-latek nie był właścicielem ani współwłaścicielem restauracji, tym bardziej dziwi jego zachowanie. Wobec zatrzymanego mężczyzny prokurator zastosował dozór policyjny, a Sąd zdecyduje o jego dalszym losie. Ponieważ pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej są funkcjonariuszami publicznymi, a mężczyzna naruszył ich nietykalność cielesną, grozi mu nawet do 3 lat więzienia.
Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3 (artykuł 222 paragraf 1 Kodeksu Karnego).