- Zobaczyłam z okna, że jest duże zadymienie. Zaniepokoiłam się. Tam mieszkają jacyś nowi ludzie, nawet ich nie znam. Od razu wykonałam właściwy telefon. Proszę sobie wyobrazić, tam nikt nic nie słyszał i nie czuł. Nawet policja nie mogła wejść do budynku, bo było zamknięte i nikt nie otwierał. Najgorsze jest to, że tam używają gazu ziemnego... Wszystko mogło wylecieć w powietrze... - informuje jedna z sąsiadek.
Na miejscu pracowało kilka zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w przedpokoju mieszkania na ostatnim piętrze doszło do zaprószenia ognia. Na razie nie wiadomo, czy dokonał tego ktoś z mieszkania. Na czas prowadzonej akcji, ewakuowano jedną osobę. Spłonęły głównie ubrania i część przedpokoju.
Po ugaszeniu ognia, profilaktycznie sprawdzono obecność szkodliwych substancji w powietrzu. Na czas prowadzonych działań ul. Damrota była całkowicie zamknięta. Na miejscu pojawiło się również pogotowie gazowe i karetka. Na szczęście - w pożarze nikt nie ucierpiał.