O dążeniu do celu, trenowaniu w trudnych warunkach i wygrywaniu zawodów zagranicą w czasie pandemii rozmawiamy z Karoliną Kiszel, zdobywczynią sześciu medali – dwóch srebrnych i czterech brązowych. Karolina reprezentuje nas na arenie międzynarodowej, ma za sobą takie prestiżowe zawody jak Mistrzostwa Polski, Daimond Cup w Pradze, czy ostatnio Międzynarodowe Mistrzostwa Litwy. Mimo pandemii, zawsze na podium – Ciągle pracuję na złoto i jest niedosyt – przyznaje z uśmiechem.
Rok 2020. Pandemia, strach i lockdown w całym kraju. Jak sobie radziłaś, gdy siłownie były zamknięte?
Jeśli chodzi o poprzedni rok, rok 2020, obostrzenia były o wiele bardziej rygorystyczne, nie było jeszcze luk prawnych. Ludzie się bali tego wirusa i wszystkie siłownie były zamknięte.
Ty się też bałaś?
Na początku tak, bo nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale z czasem jakoś się dostosowałam do obecnych warunków i nie dotykało mnie to mocno, osobiście. Wpłynęło to oczywiście na moją pracę, ale też uważam, że miało wiele pozytywnych konsekwencji dla mnie z tego względu, że wcześniej pracowałam tylko jako trener personalny stacjonarnie. Pandemia zmusiła mnie do pracy online. Na początku nie przepadałam za tym i ciężko mi było złapać kontakt z moimi podopiecznymi, ale okazało się, że bardzo szybko się to rozwinęło. Znalazłam sposób na tę pracę i polubiłam ją, a teraz stała się dużym elementem mojej codzienności.
– Trenowałam w swojej piwnicy na dwudziestoletnim sprzęcie, na parze hantelków, jednej sztandze, okropnie twardej ławeczce, po której często robiły mi się siniaki
Jak wyglądały twoje treningi? Nie tylko jesteś trenerem, ale przecież sama przygotowujesz się do zawodów
W 2020 roku, kiedy te zasady były bardziej rygorystyczne, trenowałam w swojej piwnicy na dwudziestoletnim sprzęcie. Na parze hantelków, jednej sztandze, okropnie niewygodnej ławeczce, gdzie wszystko mi się wbijało i po treningu byłam cała w siniakach, ale jak widać udało mi się zrobić formę i to medalową na Mistrzostwa Polski -na takim bardzo ubogim sprzęcie. Biegałam, cardio robiłam w formie rowerku stacjonarnego, który miałam pod telewizorem albo w parku i jakoś sobie radziłam. Później wyjechaliśmy z moim chłopakiem do Białegostoku, gdzie siłownię miał nasz znajomy i tam już kontynuowaliśmy treningi na około miesiąc przed oficjalnym otwarciem.
Czyli specjalnie na siłownię jechaliście do Białegostoku?
Można powiedzieć, że tak. Wyjechaliśmy do rodziców mojego chłopaka do Białegostoku, tam się u nich zatrzymaliśmy i tam sobie trenowaliśmy. Wtedy miałam też obronę pracy magisterskiej zdalnie. Udało się zdobyć tytuł magistra w międzyczasie i potem wystartowałam na Mistrzostwach Polski w Kulturystyce i Fitness 2020. Jeśli chodzi o rok 2021, w okresie kiedy były cały czas zamknięte siłownie, udawało mi się znaleźć otwarte kluby, gdzie na jakiejś podstawie prawnej, zawiłej, udawało mi się robić treningi
Jesteś zawodniczką, więc mogłaś korzystać z siłowni. Miałaś problemy?
Nie robiłam nic nielegalnego, ale siłownie policji były nieprzyjemne. Kiedy trenujesz sobie na siłowni, wchodzi ośmiu policjantów z obstawą wojska, bo tak wyglądały kontrole w tych ostatnich dniach. Miałam ze sobą wszystkie dokumenty, umowy z klubem. Parę razy byłam kontrolowana przez policję podczas mojego treningu.
Jak takie kontrole wyglądają?
Robisz sobie trening, przychodzi pan policjant, prosi o dokumenty.
Z wojskiem?
Na przykład z obstawą wojska albo z obstawą dziesięciu innych kolegów.
- Zrobiłam testy na COVID-19, pojechałam na Litwę i zostałam wicemistrzynią Litwy. Zdobyłam srebrny medal
Jak wyglądały zawody w czasie pandemii?
W 2020 roku w Pradze były moje pierwsze zawody międzynarodowe. Zdobyłam wtedy piąte miejsce, weszłam do finału. W tym roku przygotowałam się na sezon wiosenny, ogólnie starty w tym sezonie były pod dużym znakiem zapytania z powodu pandemii. Były pełne stresu i niepewności, czy w ogóle się odbędą. Sytuacja z siłowniami, gdzie musiałam ciągle szukać nowego klubu, kiedy zamykali mi je z dnia na dzień…Cały czas musiałam szukać nowego miejsca. Daty zawodów też się przesuwały, planowaliśmy inne starty, okazało się, że były przekładane z sezonu wiosennego na sezon jesienny i było dużo zmian i stresu. Moim docelowym startem były Mistrzostwa Polski. Ich data też była kilkukrotnie przesuwana. Ostatecznie myślałam, że te zawody będą odwołane więc gdy pojawiła się możliwość startu na Litwie. Stwierdziłam, że trzeba tam wystartować, bo nie wiadomo czy inne starty nie zostaną odwołane. W kwietniu zrobiłam testy na COVID-19, pojechałam na Litwę i zostałam wicemistrzynią Litwy. Zdobyłam srebrny medal.
Dużo punktów zabrakło do złota?
Udało się zdobyć srebrny medal więc super, do złota zabrakły mi tylko 3 punkty, więc bardzo mało. Przegrałam z Litwinką, była lepsza. Był to bardzo fajny start i fajna przygoda. Dwa tygodnie później były u nas Mistrzostwa Polski gdzie zdobyłam brązowy medal, czyli zdublowałam swój wynik z poprzedniego roku. Nie udało się zdobyć wyższej lokaty, ale też, powiedzmy byłam w gorszej dyspozycyjności, jeśli chodzi formę. Uważam ten wynik za sprawiedliwy.
Udało Ci się wziąć udział we wszystkich zawodach jakie miałaś w planach?
Na ten sezon miałam w planach jeszcze lecieć na trzy starty za granicę, w tym na Mistrzostwa Europy. Stwierdziłam jednak, że to jeszcze nie jest ten czas, ten wyjazd jest bardzo kosztowny. Wiem, że z mojej sylwetki mogę wyciągnąć więcej i uważam, że jest to na tyle prestiżowa impreza, że bez sensu jest pojechać tam żeby być dziesiątą czy piętnastą i być niezadowoloną ze swojej formy.
Jakie zawody jeszcze przed Tobą?
W tym sezonie- wyjazd do Diamond Cup w Luksemburgu w połowie czerwca i tydzień później jest Diamond Cup w Ostrawie. Czy będę tam startować zobaczymy, w każdym razie formę utrzymuję, więc liczę na to, że tak.
– Bałam się, że będę męska, że moja sylwetka nie będzie mi się podobała i myślałam, że jak tylko złapię te hantelki to od razu stanę się babochłopem
Jak zaczęła się Twoja przygoda z kulturystyką?
Na początku nie chciałam mieć widocznych mięśni, nie chciałam nigdy dążyć do umięśnionej sylwetki, bo nigdy mi się to nie podobało. Podobały mi się drobne, szczupłe sylwetki u kobiet, stąd też zaczęłam się w liceum odchudzać i stosować pierwsze diety. Niestety nie było to robione z głową, nie było to pod żadną kontrolą i tak jak szybko schudłam, tak szybko przytyłam i to z dużą nawiązką. Zaczęłam interesować się trochę bardziej aktywnością fizyczną, odżywianiem. Na początku ćwiczyłam w domu. Nie dawało mi to też spektakularnych efektów. Właściwie przez przypadek trafiłam na jedną siłownię, zobaczyłam jak to wygląda, ale jakoś nie bardzo mnie to zachęciło. Parę miesięcy później zdecydowałam się i wybrałam siłownię, która była najbliżej mojego liceum w Bytomiu, przy ul. Jagiellońskiej. Pracownicy siłowni zaproponowali mi, że pokażą mi podstawy treningu siłowego. Bałam się, że będę męska, że moja sylwetka nie będzie mi się podobała i myślałam, że jak tylko złapię te hantelki to od razu będę babochłopem. Tak sobie to wizualizowałam.
W końcu jednak się zdecydowałaś?
Ja ogólnie też jestem bardzo uparta, więc ciężko mi narzucić swoją rację i przekonać do odmiennego zdania, jeśli mam swoje to już mocno wyrobione. Rozmawiałam z jednym z recepcjonistów i powiedział mi żebym spróbowała na tydzień dwa, oni mi wszystko pokażą od podstaw od A do Z jak nie będzie mi się podobało to dalej będę robiła po swojemu. Zaczęłam z nimi trenować. Spodobało mi się to, gdy zaczęłam widzieć pierwsze efekty.
Kiedy zobaczyłaś pierwsze efekty?
Widziałam je bardzo szybko. Trening siłowy o wiele bardziej oddziaływał na moją sylwetkę niż samo cardio czy trening w domu. Widziałam z tego większe benefity, więc zaczęłam trenować tymi planami, które oni mi tam pokazywali. Później trenowałam tam ze znajomą, która miała znacznie dłuższy staż niż ja. Spodobało mi się to, bo wyglądałam i czułam się lepiej, a dążenie do celu sprawiało mi satysfakcję. Zostałam więc tam na dłużej.
– Obserwując inne życie i innych ludzi z boku stwierdziłam, że mam duże możliwości i muszę to wykorzystać
Trenowałaś wtedy rekreacyjnie. Kiedy był ten moment, że pomyślałaś „chcę na poważnie zajmować się kulturystyką?”
Miałam taki mały przełom w życiu, gdzie rozstałam się z chłopakiem, wyjechałam za granicę, trochę przytyłam, bo przestałam trenować i trzymać dietę. Zaczynałam trzeci rok studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym. Stwierdziłam, że muszę ogarnąć swoje życie i znaleźć sobie cel, do którego będę dążyć. Pomyślałam właśnie wtedy o zawodach kulturystycznych. Wyjazd do Anglii wiele rzeczy mi pokazał i uświadomił. Byłam w Anglii przez trzy miesiące nawet dwa razy. Pracowałam w fabryce żeby sobie zaoszczędzić pieniądze, bo generalnie tutaj studiując dziennie było mi ciężko znaleźć pracę, w której mogłabym więcej odłożyć. Te wyjazdy wiele mi pokazały i uświadomiły mi, że człowiek nie docenia tego co ma na co dzień. Obserwując inne życie i innych ludzi z boku stwierdziłam, że mam duże możliwości i muszę to wykorzystać. W Anglii pracowało wiele osób z biedniejszych krajów. Jak kiedyś powiedziałam im, że kończę pracę, bo wyjeżdżam do Polski do domu i pytali się mnie dlaczego, odpowiedziałam, że wracam na studia. Dla nich to było jak ja bym była jakąś gwiazdą i przybyszem z innej planety. Byli bardzo zdziwieni.
Oni nie mogli wrócić do siebie?
Dla nich to był generalnie inny świat, nie było ich stać na edukację. Ich życie wyglądało zupełnie inaczej niż Polaków. Mieszkali w barakach pod fabryką, mieli zazwyczaj jedną torebkę swoich rzeczy , a życie dziewczyn 18/19-letnich ograniczało się do pracy w fabryce w chłodni, bardzo ciężkiej, gdzie trzeba było bardzo dużo dźwigać i pracować fizycznie po 12 godzin. Generalnie jakieś wyjście do kina, gdzieś na zakupy, oni nie znali takiego życia. Myśleli o tym, żeby pracować, zarobić jak najwięcej, odesłać pieniądze do rodziny. Zawsze myślałam, że w Polsce mam mało możliwości. To mnie bardzo uderzyło, wróciłam do Polski, stwierdziłam, że muszę się ogarnąć, skończyć studia, zrobić praktyki, skoro mam możliwość rozwijania swojej pasji, robię to co lubię, co sprawia mi przyjemność, skoro mogę to rozwijać to czemu nie. Zaczęłam robić kursy dietetyczne, kurs na trenera personalnego, to było moje marzenie.
Tak doszłaś do sylwetki bikini fitness?
Od jakiegoś czasu zaczęły imponować mi sylwetki tych zawodniczek. Zawsze twierdziłam, że nie będę w stanie takiej osiągnąć. Teraz wiedziałam, że mam ku temu warunki i nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić. Zaczęłam współpracę z trenerką, która przygotowała mnie do startu. Zgłaszając się do niej myślałam, że mój debiut nastąpi gdzieś za trzy, cztery lata. Okazało się, że formę startową zrobiłam w rok. Po roku jak się do niej zgłosiłam, pojawiłam się na scenie i przywiozłam swój pierwszy medal z zawodów. Wtedy był to medal brązowy, ale startowało ze mną w kategorii 30 dziewczyn, to jest bardzo dużo. Nie sądziłam, że będę w stanie zrobić taką formę, żeby zaprezentować ją na zawodach, nie mówiąc o tym, że stanę na podium.
I to w rok się przygotowałaś, ale w sumie już miałaś dobre zaplecze, byłaś już wysportowana
Wcześniej trenowałam tylko rekreacyjnie, nie była to jakoś bardzo wysportowana sylwetka, poszło mi dosyć szybko. Trzeba jednak w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Jeśli chodzi o kształtowanie sylwetki, czy to chodzi o redukcję, odchudzanie, czy budowę masy mięśniowej, wiele pod względem zdrowotnym można zepsuć. Te rzeczy często nie są takie łatwe później do naprawienia. Sama jestem przykładem, że musiałam ze względów zdrowotnych zrezygnować ze swojego ostatniego sezonu juniorskiego, gdzie miałam duże szanse wtedy na zdobycie fajnych lokat. Uważam, że zdrowy styl życia, ogólnie utrzymywanie zdrowej, zbilansowanej diety i treningu w jakiejkolwiek formie aktywności fizycznej ma duży wpływ na komfort naszego życia, o ile jest prowadzony odpowiedzialnie i z głową. Z taką misją staram się też działać jako trener. Swoją pracą chcę pokazywać, że można osiągnąć świetną sylwetkę i czuć się dobrze, stawiając zdrowie zawsze na pierwszym miejscu.