Beata Pacut w ostatnich tygodniach na brak wrażeń nie może narzekać. Zawodniczka Górnika Bytom na początku marca udała się do Taszkientu, gdzie w zawodach Grand Slam była bliska zdobycia brązowego medalu. Ostatecznie jednak musiała zadowolić się piątym miejscem.
Szybko jednak pojawiła się szansa na zrewanżowanie się na swoich rywalkach. Miniony weekend 25-latka spędziła w Turcji, ale nie na wakacjach. Bytomianka miała przed sobą kolejne zawody z cyklu Grand Slam.
Pacut trafiła do grupy D. W pierwszej rundzie otrzymała wolny los, a potem pokonała Jovanę Peković z Czarnogóry i Karlę Prodan z Chorwacji. Dzięki temu awansowała do półfinału, w którym dała kolejny popis i pokonała chińską przeciwniczkę Ma Zhenzhao.
W finale poprzeczka była już zawieszona bardzo wysoko. Zawodniczka Czarnych zmierzyła się z doświadczoną Shori Hamadą, która w dorobku ma dwa tytuły mistrzyni świata (jeden indywidualnie i jeden drużynowo). Doświadczenie 30-letniej Japonki dało o sobie znać, bo Pacut przegrała i ostatecznie wywalczyła srebrny medal w kategorii do 78 kg.
To i tak świetny wynik bytomskiej judoczki. Cieszy tym bardziej że wielkimi krokami zbliża się bardzo ważna impreza, czyli mistrzostwa Europy, które odbędą się 18 kwietnia w Lizbonie. Najważniejsze będą jednak letnie igrzyska olimpijskie w Tokio. Beata Pacut jest już bardzo bliska wywalczenia kwalifikacji i tym samym spełnienie swoich sportowych marzeń.
fot. Facebook/Beata Pacut