Grzegorz Żądło, redaktor naczelny portalu Katowice24.info i wieloletni dziennikarz stacji TVS zamieścił przed kilkoma dniami wpis na Twitterze o prawdopodobnych problemach z prawem jednego z byłych prezydentów. Według uzyskanych przez niego informacji, polityk po kilku miesiącach od śmierci swojej ciotki pobrał z jej konta pieniądze z zasiłku opiekuńczego, które po zgonie świadczeniobiorczyni powinny zostać zwrócone do kasy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
- Były prezydent pewnego śląskiego miasta może mieć duże (kolejne) problemy z prawem. Wypłacił z konta nieżyjącej cioci pieniądze z nienależnego już zasiłku opiekuńczego. Zrobił to kilka miesięcy po śmierci cioci, więc o przypadku nie może być mowy - napisał na Twitterze Grzegorz Żądło.
Były prezydent pewnego śląskiego miasta może mieć duże (kolejne) problemy z prawem. Wypłacił z konta nieżyjącej cioci pieniądze z nienależnego już zasiłku opiekuńczego. Zrobił to kilka miesięcy po śmierci cioci, więc o przypadku nie może być mowy.
— Grzegorz Żądło (@GrzegorzZadlo) December 10, 2020
W kolejnych dniach wyszło na jaw, że sprawa dotyczy Damiana Bartyli. W lutym w wieku 81 lat zmarła jego ciotka, która co miesiąc otrzymywała z MOPR zasiłek pielęgnacyjny. Ośrodek jednak nie został powiadomiony o śmierci swojej klientki, dlatego aż do września na jej konto dalej były wypłacane świadczenia.
Dopiero jesienią stwierdzono, że zasiłek był już nienależny. Dyrekcja MOPR wystąpiła do Urzędu Stanu Cywilnego o wydanie odpisu aktu zgonu, po czym wystąpiła do banku o zwrot pieniędzy. W odpowiedzi otrzymano informacje, że nie jest to możliwe, ponieważ we wrześniu i październiku środki zostały podjęte z konta przez Damiana Bartylę.
- Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Damiana Bartylę polegającego na przywłaszczeniu z rachunku zmarłej osoby środków pieniężnych będących nienależnie wypłaconym osobie zmarłej zasiłkiem pielęgnacyjnym o łącznej wysokości 1 510,88 zł - poinformowała Małgorzata Węgiel-Wnuk, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Bytomiu.
Teraz sprawą zajmie się prokuratura. Jeśli dopatrzy się w niej znamiona przestępstwa, to byłego prezydenta mogą czekać poważne konsekwencje.
Damian Bartyla potwierdza, że wypłacił pieniądze z konta swojej zmarłej ciotki.
- Rzeczywiście moja ciocia zmarła w lutym, ja byłem upoważniony do konta i we wrześniu postanowiłem to konto zlikwidować. Poszedłem do banku i tam tą procedurę wszcząłem, że chcę to konto zlikwidować - powiedział nam Damian Bartyla. - Ja zamykając konto nie miałem zupełnie pojęcia z jakiego one [środki - przyp. red.] są tam tytułu. No, ciocia tam miała jakieś pieniądze na koniec, tam jej coś zostało. Pani powiedziała po konsultacji jakiejś telefonicznej, że te pieniądze może mi wypłacić. Powiedziała, że mogę, mam upoważnienia, jakieś tam dokumenty przeglądała, zrobiła konsultacje i mi te pieniądze wypłaciła. Ja nie wiedziałem w ogóle, że ciocia jakieś tam świadczenia brała, czy coś takiego - wyjaśnia były prezydent.
Według relacji Damiana Bartyli, bank po otrzymaniu pisma z MOPR skontaktował się z nim telefonicznie i powiadomił, że pobrał nienależny zasiłek. Dawny włodarz Bytomia twierdzi, że krótko po tym zwrócił środki. - Niezwłocznie po informacji telefonicznej, że taka jest sytuacja poszedłem do banku oddać pieniądze i myślę, że bank już przelał je z powrotem urzędowi
- powiedział Bartyla. Urząd Miejski nie ma jednak informacji, aby środki trafiły do MOPR.