Na początku października w klubie z Frycza-Modrzewskiego doszło do zmiany trenera. Zespół pod wodzą Janusza Kluge spisywał się poniżej oczekiwań i znajdował się dolnych rejonach tabeli. Na jego miejsce przyszedł Marcin Molek i błyskawicznie odmienił drużynę.
W sześciu meczach Szombierki Bytom odniosły aż cztery zwycięstwa, raz zremisowały i raz przegrały. Trzynaście zdobytych punktów pozwoliło wygrzebać się ze strefy spadkowej i nabrać trochę oddechu przed rundą wiosenną.
- Trochę bałaganu było. Potencjał sportowy w tym zespole jest wysoki. To przekonało mnie do tego, by podjąć się tego wyzwania. Poskładanie atmosfery i zażegnanie niesnasek w szatni nie było proste, ale w jakimś stopniu udało się uratować tę rundę - mówi w portalu sportslaski.pl trener byłego mistrza Polski.
"Zieloni" w tej chwili zajmują ósme miejsce w tabeli. Wprawdzie o ligowe punkty w tym roku już nie powalczą, ale w IV lidze inne drużyny odrabiają zaległości. W najgorszym przypadku podopieczni Molka mogą spaść jeszcze nawet o cztery pozycje.
Wiosna będzie bardzo ciężka i trzeba będzie od samego początku łapać punkty, aby nie martwić się o utrzymanie. W tym sezonie z ligi na pewno spadną trzy zespoły. Czwarty od końca będzie grać baraż o utrzymanie z przeciwnikiem z drugiej grupy IV ligi. W dodatku liczba spadkowiczów może się powiększyć, gdy z III ligi polecą śląskie kluby.
fot. Archiwum UM Bytom/Hubert Klimek