"La Divina" powraca do życia
O Marii Callas powinien słyszeć każdy. Była jedną z najsłynniejszych śpiewaczek operowych na świecie. Dawała występy miedzy innymi w mediolańskiej La Scali oraz w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Swoim niesowitym głosem rozkochała w sobie tłumy, ale miała także wrogów i krytyków. Z pewnością wizerunek słynnej divy znacząco ucierpiał w związku z romansami, które kończyły się tragicznie, podobnie jak jej małżeństwo. O tym wszystkim: wielkim talencie, sławie i samotności - cenie sukcesu - opowiada "Callas, Master Class" Opery Śląskiej.
- Chciałbym, żeby widzowie wyszli z tego spektaklu z wiedzą, że bycie artystą to zarazem wyzwanie i boży dar, za który często trzeba zapłacić wysoką cenę – opowiada reżyser Robert Talarczyk.
Premiera przedstawienia odbędzie się już w najbliższą sobotę - 5 września o godz. 18:00. Dostępne są jeszcze ostatnie wolne miejsca. Spektakl Terrence'a McNally'ego będzie odgrywany jeszcze kilkakrotnie aż do 25 października. Jak mówią twórcy wydarzenia, zorganizowanie go było prawdziwym wyzwaniem. Przede wyzyskiem ze względu na pandemię, która znacząco ograniczyła możliwości placówek kulturalnych. Według pierwotnych założeń "Callas" miała pojawić się na afiszach dopiero wiosną przyszłego roku. Jednak inne, wymagające większego rozmachu projekty zostały zawieszone. Postanowiono więc zaryzykować i w zmienić plany.
Wspaniałe przedstawienie - wspaniała obsada.
Rober Talarczyk zaprosił do współpracy prawdziwe sławy operowe. W poprzedniej polskiej interpretacji tej sztuki w rolę Callas wcielała się Krystyna Janda. Tytułową primadonnę zagra tym razem Joanna Kściuczyk-Jędrusik. Śpiewaczka od lat związana jest z Operą Ślaską. Teraz, jak przyznaje, przyjdzie się jej zmierzyć z trudnym wyznaniem.
- Przez chwile miałam takie poczucie, że na prawdę ona gdzieś tu z nami jest. Czuje, że jestem z nią. Może trochę za późno, bo teraz jej już nie pomogę, bardzo porusz mnie jej życie - mówiła po jednej z prób Joanna Kściuczyk-Jędrusik. - Trudność tego tekstu polega na tym, że jeżeli się go szlachetnością i prawdą nie zagra, to nie ma się czym bronic i jakoś zdobyć tego widza - dopowiada.
Na scenie zobaczymy także Gabrielę Gołaszewską, Ewelinę Szybilską, Macieja Komanderę, czy Piotra Kopińskiego. O projekt kostiumów poproszono Gosię Baczyńską, która oprócz współpracy z operami może się cieszyć realizacją kreacji Katarzyny, księżnej Cambridge oraz noblistki Olgi Tokarczuk. Za scenografię odpowiedzialna jest Dagmara Walkowicz-Goleśny.
- Budujemy rozmach w trochę inny sposób - w wyobraźni widzów. Dajemy im pewne sugestie, znakiem wizualnym, światłem, projekcjami staramy się przenieść widzów w te wielkie przestrzenie - tłumaczy reżyser. - Nasza w tym głowa, żeby widzowie uwierzyli, że przez chwile w takiej wielkiej, wspaniałej operze jak La Scala się znajdują. Balansujemy między pewną realnością - dodaje.