Po częściowym złagodzeniu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, w poniedziałek, 18 maja, otwarto salon fryzjerski Wioletta Nizar. Wtedy też ustawiono przed nim ozdobne donice. A te, jak się okazuje się, zdobiły go zaledwie cztery dni. - Miał być zielony akcent – pozostał żal i rozsypana ziemia – mówią przedstawiciele salonu. Nieznany sprawca upatrzył sobie roślinę stojącą przed wejściem do salonu przy ul. Narutowicza 11 (CH Stary Stadion) i w czwartek, 21 maja, razem z kolegą postanowił przywłaszczyć sobie cudzą własność.
- W czwartkową noc, zakapturzony amator zieleni postanowił przetransportować nasze rośliny do innego domu – napisała na profilu salonu właścicielka Wioletta Nizar. - Musimy go znaleźć i powiedzieć, że trzeba je często podlewać – nawet zimą. W przeciwnym razie zwiędną, a byłoby szkoda. Wiedziałby to, bo przemiła obsługa z Ogród Śląski (polecamy!) daje świetne porady ogrodnicze, ale wybrał inny sposób zaopatrzenia się w roślinność – dodała.
fot. Salon Wioletta Nizar