13 maja Prokuratura Okręgowa w Krakowie skierowała do Sądu Okręgowego w Krakowie akt oskarżenia w sprawie nielegalnego obrotu odpadami niebezpiecznymi. Łącznie oskarżono 41 osób, w tym 34 uznano za członków zorganizowanej grupy przestępczej, a dwie osoby pozostają tymczasowo aresztowane w tym osoba kierująca grupą. Odpady składowano m.in.na terenie Bytomia.
Przypomnijmy, że na trop nielegalnego procederu wpadli reporterzy „Superwizjera”: Daniel Liszkiewicz i Maciej Kuciela, a efekty swojego dziennikarskiego śledztwa ujawnili w 2017 roku.
Członkowie grupy zajmującej się toksycznymi odpadami to osoby w wieku od 25 do 75 lat. Oskarżono ich o przestępstwa przeciwko środowisku, wiarygodności dokumentów, mieniu, bezpieczeństwo powszechnemu, za co grożą kary od 3 miesięcy do 25 lat pozbawienia wolności.
Jak wskazuje prokuratura, udało się ustalić, że grupą kierował Andrzej N., a przestępczy proceder trwał od 2017 roku do 2 kwietnia 2019 r. Z kolei do członków grupy należały kwestie związane z transportem odpadów niebezpiecznych i ich składowaniem. Przeprowadzone badania wykazały, że były to szkodliwe dla zdrowia, życia i środowiska odpady przemysłu chemicznego, petrochemicznego, farbiarskiego, lakierniczego i motoryzacyjnego, wpływające na wzrost zachorowań na nowotwory lub negatywnie oddziaływujące na płodność i powodujące toksyczność rozwojową u potomstwa. Zgodnie z ustaleniami prokuratury, podejrzani działali w celu odniesienia korzyści majątkowych, a przestępczy proceder stanowił ich stałe źródło dochodu.
Jak dochodziło do obrotu odpadami?
Okazuje się, że umowy z właścicielami, bądź użytkownikami nieruchomości podpisywane były przy użyciu podrobionych dokumentów, na firmy tzw. „słupy”, co miało utrudnić identyfikację miejsca pochodzenia odpadów. - Andrzej N. sprzedał usługi odbioru i zagospodarowania odpadów niebezpiecznych szeregu podmiotom gospodarczym o łącznej wartości 23.100.856,00 zł. działając z góry powziętym zamiarem porzucenia odpadów, celem uniknięcia kosztów związanych z ich unieszkodliwieniem. Ustalono, że tylko około 1 % odpadów niebezpiecznych został odebrany przez uprawnione do tego podmioty, co stanowiło około 800 ton odpadów, o wartości brutto 164.281,00 zł. W oparciu o dane księgowe ustalono, że spółka Clif nabyła (odebrała od wytwórców) 56.000,00 ton odpadów niebezpiecznych, z czego zutylizowała 720 ton. Pozostałe 55.280,00 ton odpadów (co stanowi około 2.300 naczep samochodowych 24 tonowych) trafiały w formie płynnej bądź zmieszanej na nielegalne składowiska lub zalegały w magazynie w Jaworznie i Skawinie – czytamy w komunikacie opublikowanym przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie.
Odpady rozwożono do 5 województw
W siedzibie spółki Clif w Skawinie przygotowywano „mieszanki” odpadów zmieszanych, które następnie były transportowane nienadającymi się do tego celu i nieoznakowanymi wywrotkami do wyznaczonych miejsc na terenie 5 województw: małopolskiego, śląskiego, świętokrzyskiego, wielkopolskiego oraz podkarpackiego, a także w dwóch lokalizacjach na terenie Republiki Czeskiej. Tam trafiały do wykopów ziemnych lub składowano je w hałdach (pryzmach). Z kolei odpady płynne w pojemnikach lub beczkach przewożono pojazdami typu „firanka”, a następnie zostawiano na terenie hal lub działek na otwartej przestrzeni. Kierowcom przekazywano podrobione lub nierzetelnie przygotowane dokumenty przewozowe.
Substancje niebezpieczne trafiały ze spółki Clif lub z parkingów m.in. w Dąbrowie Górniczej, Katowicach i Knurowie nie tylko do Bytomia, ale także do Siemianowic Śląskich, Żywca, Katowic, Zbrosławic, Olkusza, Mnichowic, Osiny, Lipy, Kokawy, Częstochowy, Zawiercia, Bohumina, miejscowości Frydek- Mistek, Gliwic, Kutna, Zawady, Rędzin, Rozprzy, Pisarzowic, Sosnowca, Myślenic, Niepołomic, Pyskowic i Wojkowic.
Konieczne są systemowe rozwiązania oproblemu składowania odpadów
Prokuratura Okręgowa w Krakowie wskazała, że konieczne jest opracowanie systemowego określenia sposobu zabezpieczenia obiektów, w których składowane są odpady niebezpieczne oraz zabezpieczenia przez Państwo środków pieniężnych na likwidacje nielegalnych składowisk, ponieważ utylizacja odpadów niebezpiecznych jest niezwykle droga, a koszt wynosi 3.250 zł netto za 1 tonę.
W akcję zaangażowali się przedstawiciele Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą, I Urzędu Skarbowego w Krakowie oraz Małopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Krakowie.
Co działo się w Bytomiu?
Należy dodać, że po upublicznieniu doniesień reporterów "Superwizjera", zaczęto się baczniej przyglądać sprawom związanym ze składowaniem odpadów w Bytomiu. Trafiały one m.in.w pobliże Centrum Handlowego M1, na tereny położone przy ulicy Magdaleny w Bytomiu, będące własnością Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego w Bytomiu. Po ujawnieniu nielegalnego procederu w mieście zawrzało. Przewodniczący Rady Miejskiej w Bytomiu Mariusz Janas złożył w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a poseł Wojciech Szarama – interpelację do ministra sprawiedliwości w sprawie braku skutecznej reakcji prokuratury na liczne nieprawidłowości w gospodarce odpadami. Prawo i Sprawiedliwość stworzyło Czarną Księgę Odpadów, w której zgromadzono bogate informacje na temat powiązań biznesu śmieciowego z władzą i klubami sportowymi.
Zorganizowano też spotkania w magistracie, podczas których debatowano na rozwiązaniem tego problemu. Co więcej, postanowiono zakupić też drona, który pomoże w obserwacji nielegalnych składowisk. Straż miejska otrzymała urządzenie w lutym tego roku. Walka z nielegalnym składowiskami odpadów trwa, a na tym polu miasto w ciągu ostatnich kilku miesięcy odnosi coraz więcej sukcesów, głównie za sprawą wprowadzenia ekopatroli kontrolujących tereny związane z działalnością odpadową. Przypomnijmy, że w grudniu 2019 ekopatrol straży miejskiej otrzymał dwa samochody dacia duster, umożliwiające dotarcie w trudno dostępne miejsca.