Choć od poniedziałku, 20 kwietnia, poluzowano obostrzenia i ponownie otwarto lasy, spacerowicze wybierający się na przechadzkę muszą mieć się na baczności, bowiem obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Jak wyjaśnia mł. ogn. Wojciech Krawczyk, oficer prasowy komendy miejskiej PSP, ziemia oraz roślinność jest sucha i najmniejsza iskra może spowodować pożar. Podobnie wygląda sytuacja w całym Bytomiu.
Bytomscy strażacy od 1 marca ugasili już 77 pożarów traw na terenie powiatu. Od kilkunastu dni strażacy z bytomskich jednostek PSP i OSP regularnie wyjeżdżają do palących się traw i nieużytków. Odnotowano m.in. pożary trawy przy ul. Witczaka, ul. Czajkowskiego, ul. Towarowej, ul. Staffa, ul. Wróblewskiego, ul. Konstytucji, ul. Św. Elżbiety, ul. Krzyżowej, ul. Niemcewicza, ul. Węglowej, ul. Galmanowej, ul. Narutowicza, ul. Sikorskiego, ul. Reja czy ul. Kosynierów, ul. Pasteura i ul. Strzelców Bytomskich. Tych czarnych punktów na mapie Bytomia nieustannie przybywa.
Wszędzie panuje susza
- Susza jest tak samo trudnym i poważnym tematem jak koronawirus – podkreśla mł. ogn. Wojciech Krawczyk i dodaje, że wdrożono już działania przygotowawcze mające umożliwić prowadzenie akcji gaśniczych w trudnym czasie. Przypomina też o problemach z wodą, jakie mieli w 2017 roku mieszkańcy powiatu częstochowskiego. Po 100 dniach bez opadów do 17 miejscowości gminy Koniecpol wodę musieli dowozić strażacy. W tym roku sytuacja ta może się powtórzyć i to na większą skalę. - Z jednej strony doskwiera nam susza, sucho jest na polach, w lasy i torfowiska, a z drugiej strony ciąży nad nami ryzyko suszy hydrologicznej. Przygotowujemy się do tego, że w tym roku wody będzie mniej. Oznacza to, że strażacy będą mieli utrudnioną pracę. Poziom wody gwałtownie obniża się i trzeba będzie dowozić więcej sprzętu i przede wszystkim wodę, a to wiąże się także ze stratami wody podczas transportu. To trudna sytuacja – wyjaśnia Wojciech Krawczyk.
Obecnie duże ryzyko pożarowe występuje w całej Polsce. Palą się nie tylko trawy. Zgodnie ze statystykami prowadzonymi przez Lasy Państwowe od początku 2020 roku do 22 kwietnia we wszystkich lasach w Polsce wybuchło około 2700 pożarów, z czego w Lasach Państwowych ponad 600. Co istotne, ponad 75 proc. z nich miało miejsce w kwietniu.
Wypalanie traw nie tylko szkodzi i powoduje śmierć tysięcy małych stworzeń, ale jest zabronione, a przypadki umyślnego rozniecania pożaru niosą ze sobą olbrzymie straty i koszty. Zgodnie z szacunkami strażaków, straty z tego tytułu w ubiegłym roku wyniosły niemal 41 mln zł. Warto odnotować, że do akcji ratowniczych związanych z gaszeniem nieużytków zużyto 183 413 171 l wody. Odpowiada to pojemności 49 basenów olimpijskich! Pamiętajmy, że w czasie panującej obecnie suszy woda jest na wagę złota.
Przypominamy też, że zgodnie z przepisami ustawy o ochronie przyrody, zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. Za wypalanie traw grozi kara aresztu albo grzywny.
Kary za wypalanie traw będą wyższe
Należy dodać, że ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że przyczyną pożarów w Biebrzańskim Parku Narodowym mogło być wypalenie traw, jednakże pod uwagę brane jest także podpalenie. W związku z zaistniałą sytuacją ministerstwo środowiska przygotowało projekt zaostrzenia dotychczasowych przepisów. - Grzywna za nielegalne wypalanie traw wynosiła 5 tys. zł, co jednak nie odstraszało przed takim przestępczym działaniem. Po zmianie ma być to już 30 tys. zł. Dodatkowo sąd w ramach naprawienia szkody będzie mógł nałożyć prace społecznie użyteczne polegające między innymi na pracach przy zalesianiu – informuje ministerstwo środowiska w mediach społecznościowych.