Nie była to jednak powtórka z 2016 czy 2019 roku. Tym razem protest miał zupełnie inną formę. Uczestniczki ubrane na czarno, dzierżąc w dłoniach czarne parasolki ustawiły się w kolejce do… sklepu Biedronka. Dzieliła je przepisowa i obowiązująca w czasie pandemii koronawirusa odległość dwóch metrów. Wszystko miało miejsce przy ul. Witczaka w Bytomia.
- Protest odbył się w odpowiedzi na planowaną debatę nad projektem ustawy zaostrzającej m.in. prawo do aborcji i likwidującej de facto edukację seksualną. Zaprotestowałyśmy ponieważ chcemy uzmysłowić społeczeństwu, że w czasie pandemii, kiedy ludzie martwią się o zdrowie i życie, o swój byt, o swoje miejsca pracy obowiązkiem rządu jest zajęcie się w pierwszej kolejności koronawirusem i walką z nim - wyjaśnia jedna z uczestniczek. Bytomianki swój sprzeciw wobec planowanych zmian w prawie manifestowały zupełnie inaczej niż podczas „czarnego protestu”. - Ponieważ niedozwolone są zgromadzenia, wykluczone są zatem protesty uliczne takie jakie miały miejsce w 2016 i 2019 roku w całej Polsce. Stąd pomysł na jedyną dozwoloną obecnymi przepisami formę zademonstrowania sprzeciwu – Protest Kolejkowy. Kobiety „odkurzyły” czarne parasolki, wydrukowały plakaty, założyły maseczki i stanęły w legalnej kolejce po zakup, ale też po swoją wolność i godność. Protest odbył się pod hasłem "Walczcie z wirusem, nie z kobietami” – dodaje bytomianka.
Ta niecodzienna kolekcja nie wszystkim przypadła do gustu. Jeden z okolicznych przedsiębiorców postanowił powiadomić policję o zaistniałej sytuacji. Mundurowi przybyli na miejsce nie stwierdzili uchybień w stosowaniu się do obowiązujących obecnie przepisów.
Przypomnijmy, że w 2016 roku w Sejmie ruszyły prace nad obywatelskim projektem zakazującym aborcji. Dodatkowo, w projekcie znalazł się także postulat karania kobiet, które przerwały ciążę. Wywołało to masowe protesty w całej Polsce. Na fali strajku rząd zdecydował o wycofaniu się z prac nad projektem. Temat powrócił w tym tygodniu. Wczoraj rozpoczęło się dwudniowe posiedzenia Sejmu, podczas którego posłowie zajmą się pięcioma projektami obywatelskimi, w tym jednym autorstwa aktywistki Kai Godek. Spekuluje się, że projekt jednak trafi do tzw. sejmowej zamrażarki.
fot. Agata Cichoń