Marzeniem każdego sportowca jest start w igrzyskach olimpijskich, a Beata Pacut w tym roku może je spełnić. Bytomska judoczka jest na dobrej drodze, by na przełomie lipca i sierpnia pojechać do Tokio walczyć o medale. Cały czas jednak musi mieć się na baczności, bo wciąż nie ma pewnej kwalifikacji. Wszystko wyjaśni się w maju po World Masters w Doha.
Bytomianka ostatnio pojechała do Paryża, by zmierzyć się w turnieju z cyklu Grand Slam. Ten paryski jest jednym z najmocniej obsadzonych na świecie. W kategorii do 78 kilogramów, w której rywalizuje Pacut, wystartowało 29 judoczek z całego świata.
Polka zaczęła od rywalizacji w grupie C, a jej pierwszą rywalką była Christina Faber z Niemiec, z którą wygrała. Potem jeszcze wyeliminowała Jovanę Peković (Czarnogóra). To sprawiło, że stawką pojedynku z Klarą Apotekar było awans do finałów. Niestety, Słowenka była lepsza od zawodniczki Czarnych Bytom.
Pacut przyszło zatem przystąpić do repasaży, ale tutaj już w pierwszej rundzie musiała uznać wyższość Kaliemy Antomarchi z Kuby. Tym samym bytomianka turniej w Paryżu ukończyła na siódmym miejscu, co patrząc na obsadę i tak jest świetnym wynikiem.
- Robimy wszystko, żeby była w najlepszej dyspozycji podczas igrzysk. Jest tam już jedną nogą, na razie ma bezpieczną pozycję w światowym rankingu. Turniejów zostało jeszcze sporo. Szukamy punktów, żeby awansować do czołowej ósemki, która będzie w Tokio rozstawiona - komentuje jej trener Przemysław Matyjaszek w rozmowie z TVP Sport.
Jakie plany na najbliższe tygodnie? 24-latka uda się na zgrupowanie w Spale, a w marcu wystartuje w turnieju w Maroko. Po powrocie uda się na obóz do Japonii, a potem wystartuje w zawodach w Turcji.
fot. Facebook/Beata Pacut