W wyniku wybuchu pyłu węglowego i późniejszego pożaru zginęło lub zmarło od odniesionych ran 145 górników! Wśród ofiar było 23 górników pracujących w polu, na którym doszło do wybuchu, 12 znajdujących się na poziomie 660 m, 4 na poziomie pośrednim 620 m, 102 zaś w odleglejszych częściach kopalni. Dodatkowo, zginęło także czterech ratowników biorących udział w akcji.
Jak pisze Halina Witecka, wybuch miał miejsce w pokładzie 419 na poziomie 620 m, gdzie znajdowały się nowe pola eksploatacyjne. Występował tam węgiel twardy nieprzejawiający skłonności do wytwarzania pyłu, jednak w wyniku zastosowania wiercenia maszynowego połączonego z długą drogą transportową powstały stosunkowo duże ilości drobnego pyłku węglowego. Aby uniknąć zagrożenia, zarządzono zraszanie całego pokładu 419. By zminimalizować zagrożenie i ułatwić zraszanie, na terenie zagrożonym ulokowano rurociąg wodny.
Co więcej – jako że w kopalni nie stwierdzono występowania metanu – używano światła otwartego. Górnicy pracujący na pokładzie 419 znaleźli się bezpośrednio w strefie zagrożenia. Zmarli w wyniku działania tlenku węgla lub poparzeń. Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Przez pewien czas osoby znajdujące się na powierzchni nawet nie podejrzewały, że w kopalni rozegrał się taki dramat. Stało się to jasne dopiero kiedy gazy pożarowe osiągnęły poziom 660 m, a nad wylotem szybu Lompa pojawiła się chmura dymu.
Akcja ratownicza realna była dopiero po 7 godzinach
Akcja ratownicza została rozpoczęta błyskawicznie, jednakże z uwagi na olbrzymie zadymienie i obecność gazu, ratownicy dotarli do wyrobiska dopiero 7 godzin po zdarzeniu. Finalnie, udało się wydobyć wydobyto 145 zabitych oraz kilkuset rannych. Katastrofa dotknęła wiele rozbarskich rodzin. Pogrzeb górników odbył się 4 lutego 1923 roku. Zgodnie z zapiskami Gromady Rozbarskiej, na rozbarskim cmentarzu pochowano 63 górników. W ostatniej drodze towarzyszyły im prawdziwe tłumy, a nekropolię zalało morze żałobników.
Tłumy na pogrzebie
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się na placu kopalni „Heinitz” („Rozbark”), skąd korowód przeszedł dalej dzisiejszą ulicą Witczaka aż na cmentarz. Trumny załadowano na samochody ciężarowe, a za nimi szły rodziny górników. W procesji kroczyli też duchowni trzech wyznań, delegacje kopalń z całego Śląska i okoliczni mieszkańcy. Lampy oświetlenia ulicznego przy ul. Witczaka okryte były kirem, a rytm marszu wybijały dzwony wszystkich bytomskich kościołów.
Na rozbarskiej nekropolii spoczywa 122 górników, 20 na cmentarzu w Piekarach Śląskich, jeden w Karbiu, jeden w Chechle oraz jeden w Radzionkowie. W miejscu ich wiecznego spoczynku rok po tragedii wzniesiono okazały pomnik.