W naszym mieście znajdowały się dwa obozy odosobnienia, w których przetrzymywano osoby internowane. W jednym z nich przebywali mężczyźni, a w drugim – kobiety. - Warto zwrócić uwagę na to, że w Bytomiu tzw. obozy odosobnienia, które utworzono w grudniu 1981 roku, nie były nowością. W mieście tym takie obozy przejściowe funkcjonowały już po II wojnie światowej, w czasach stalinowskich, choć oczywiście na innych zasadach – przyznaje Michał Dzióbek ze Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
W Bytomiu obozy odosobnienia powstawały znacznie wcześniej
Gdzie zatem znajdowały się takie miejsca? - Obozów było znacznie więcej, ponieważ były to poniekąd obozy pracy. Tworzono je niemal przy wszystkich kopalniach i nazywano obozami odosobnienia. Jeżeli chodzi o te działające w okresie stanu wojennego, to należy powiedzieć, że 13 grudnia 1981 roku obóz odosobnienia dla mężczyzn z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Solidarności utworzono w zakładzie karnym w Bytomiu. Natomiast w okolicach kwietnia 1982 roku rozpoczął działalność obóz odosobnienia dla kobiet głównie z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Solidarności. Ulokowano go w Miechowicach, w budynku dawnej restauracji leśnej – precyzuje historyk Michał Dzióbek.
Co ciekawe, okazuje się, że w obozie dla mężczyzn przebywały zaledwie 4 osoby, a w obozie dla kobiet było ich aż 50. - Jeśli chodzi o zakład karny, to mamy niewiele informacji na jego temat. Wiemy, że został powołany do życia rozporządzeniem ministerialnym, natomiast szczegółów, odnośnie osób, które były tam przetrzymywane mamy niewiele. Musimy pamiętać, że był to też zwykły zakład penitencjarny. W ramach akcji „Jodła” zatrzymywano najaktywniejszych działaczy oraz przywódców Solidarności i umieszczano docelowo w obozach odosobnienia. W Areszcie Śledczym w Bytomiu przebywali ponadto działacze Solidarności, którzy zostali aresztowani, a następnie prokuratura stawiała im zarzuty. Otrzymywali status oskarżonych, a na końcu sąd wojskowy najczęściej wydawał wyroki skazujące. Choć działania wobec tych osób były również polityczne, to ludzie ci nie mieli statusu „internowanych”. Przykładem oskarżonego, uwięzionego w bytomskim areszcie i skazanego jest Jan Rumpf – skazany na 4 lata więzienia za organizowanie strajku w KWK Rozbark w czasie stanu wojennego – precyzuje historyk.
W Miechowicach przebywało wiele działaczek Solidarności
A jak było w przypadku obozu dla kobiet? – Do ośrodka w Miechowicach trafiały kobiety, działaczki Solidarności pochodzące głównie z województwa śląskiego, ale nie tylko. Najpierw były przetrzymywane m.in. areszcie śledczym znajdującym się w dzielnicy Radocha w Sosnowcu. Natomiast w lutym 1982 przystąpiono do organizacji obozu odosobnienia w Miechowicach. Miejsce to zostało wytypowane prawdopodobnie ze względu na lokalizację, ponieważ położone było w ustronnym miejscu w lesie. Przygotowania do stworzenia tam obozu trwały 2 miesiące i w kwietniu 1982 roku w obozie pojawiły się pierwsze internowane– wyjaśnia Michał Dzióbek.
Dziś w tym miejscu znajduje się Dom Pomocy Społecznej „Wędrowiec”. – Można powiedzieć, że ten budynek, w jakiś sposób odpłaca się społeczeństwu za to, co w nim się wcześniej działo. Sam gmach posiada bardzo ciekawą historię – zaznacza historyk.
Czytaj dalej!
Okazuje się, że powstał w 1928 roku, a więc w okresie międzywojennym, jako tawerna leśna. – Z czasem teren został przywłaszczony przez NSDAP i organizowano tam ideologiczne wydarzenia, różnego rodzaju wiece i marsze organizacji KDF (Kraft durch Freude), działającej przy NSDAP. W czasie wojny funkcjonowały rozmaite legendy związane z tym miejscem. Raczej nic sensacyjnego, na miarę złotego pociągu z Wałbrzycha, tu nie znajdziemy. Z dokumentów wynika, że znajdowało się tam też Dowództwo Górnośląskiej Obrony Przeciwlotniczej, które funkcjonowało na zapleczu frontu. Był sztab oraz schron przeciwlotniczy dla oficerów, w którym mogli się schronić w czasie nalotów – wylicza przedstawiciel Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
Podczas II wojny światowej miejsce to funkcjonowało jako Gospoda Powiatowa „Kreisschänke”. Mówi się, że w okolicy miały przejeżdżać ciężarówki wiozące zrabowane przez Niemców mienie. - Jednakże nie zostało to potwierdzone naukowo – podkreśla Michał Dzióbek Po wojnie, w 1945 roku gmach znalazł się w posiadaniu Urzędu Wojewódzkiego. Utworzono tam ośrodek szkoleniowy, a potem obóz odosobnienia.
Wszystkie miejsca znajdziemy w przewodniku
Wymienione powyżej miejsca opisano w przewodniku „40 kroków. Przewodnik po miejscach związanych z działalnością opozycji antykomunistycznej w PRL na Górnym Śląsku i Zagłębiu”, które przygotowało Śląskie Centrum Wolności i Solidarności. Za koordynację i realizację projektu odpowiadali: Marek Lyszczyna i Sebastian Reńca, natomiast współautorami tekstów są także pracownicy ŚCWIS Michał Dzióbek oraz Karol Chwastek.
Na kartach przewodnika uwieczniono cztery bytomskie lokalizacje. - W zasadzie można powiedzieć, że każdy z opisanych obiektów ma inny charakter. Mamy tu ośrodek odosobnienia, w którym dziś znajduje się Dom Pomocy Społecznej, areszt śledczy - nadal pełniący swoją funkcję, jest i kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, ale mamy też obiekt przemysłowy, czyli dawną Kopalnię Węgla Kamiennego Dymitrow, w której znajdował się jeden z najprężniej działających ośrodków Solidarności w Bytomiu, jeśli mówimy o sierpniu’80 i Karnawale Solidarności – wylicza Michał Dzióbek.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego
Jednym z opisanych miejsc jest właśnie wspomniana świątynia. Jak wyjaśnia historyk, kościół trafił do przewodnika, ponieważ to tu krótko przed swoją męczeńską śmiercią odprawił mszę ks. Jerzy Popiełuszko. - Warto podkreślić, że zaproszenie, które ks. Popiełuszko przyjął do Bytomia, to była jedyna jego wizyta na Śląsku. Już wtedy był ważną postacią, a jego tragiczna śmierć kilkanaście dni później powodowała, że stał się symbolem oporu społecznego. Upamiętniono go także odpowiednio w bytomskim kościele – przyznaje Michał Dzióbek.
Bytomskie tropy to jednak kropla w morzu wielu interesujących lokalizacji związanych z działalnością opozycji antykomunistycznej. Publikacja zawiera bowiem 40 wyjątkowych obiektów, które znajdują się na szlaku działalności opozycyjnej w PRLu. Jakie były kryteria doboru miejsc, które zostały przedstawione w przewodniku? – Takich miejsc są setki, dlatego wybór był subiektywny, ale lokalizacje musiały spełniać dwa warunki. Po pierwsze postanowiliśmy się ograniczyć do terenu dawnego województwa katowickiego, a po drugie, staraliśmy się wybrać miejsca, które można dziś zwiedzić. Nie ma nic gorszego w przewodniku niż zachęcenie do odwiedzenia obiektu, który już zniknął z powierzchni ziemi. Prowadzimy zatem czytelników do miejsc, które istnieją i są opatrzone stosownymi tablicami pamiątkowymi. Muszę przyznać, że to ograniczenie było bardzo bolesne, ponieważ musieliśmy pominąć wiele ważnych dla działalności Solidarności miejsc – podkreśla Dzióbek. Tak stało się chociażby w przypadku hali sportowej huty Baildon, znajdującej się w Katowicach-Dębie. – To tam w 1981 roku odbyło się I Walne Zgromadzenie Delegatów Śląsko-Dąbrowskiego Regionu Solidarności i doszło do historycznego zjednoczenia wszystkich central związkowych w jeden organizm. Dziś na terenie hali znajduje się parking – przypomina historyk.
Publikacja dostępna jest za darmo
Miejsca te mijamy każdego dnia, jednakże nie zdajemy sobie sprawy z tego, że były mocno związane z bohaterską działalnością antykomunistyczną, o której nie wiemy. Przewodnik pozwoli inaczej spojrzeć na znane obiekty.
Publikacja kolportowana jest w Katowicach. Trafiła już do wszystkich bibliotek, a niebawem zasili także zbiory bibliotek szkolnych. Może być doskonałą inspiracją do organizacji wycieczek szkolnych i poznawania lokalnej historii. W planach Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach jest także powstanie przewodnika, który obejmie całą Polskę, a będzie nawiązywał do miejsc, które upamiętają tragiczne wydarzenia, które rozegrały się w KWK „Wujek”.
fot. mat. ŚCWIS w Katowicach