Bytomskie kluby piłkarskie tułają się po niższych ligach i na razie tylko marzą o tym, by nawiązać do najlepszych czasów. Kilkadziesiąt lat temu nie tylko mieliśmy drużyny na centralnych szczeblach, ale także z Bytomia pochodziło wielu utalentowanych piłkarzy, którzy grali w czołowych klubach. Niestety, był okres, gdy szkolenie młodzieży zeszło na dalszy plan, przez co dziś w PKO Ekstraklasie ze świecą szukać wychowanków bytomskich klubów.
Wyjątkiem jest Jakub Kamiński. Ma dopiero 17 lat, ale już zaczyna coraz głośniej dobijać się do pierwszego składu Lecha Poznań. W najwyższej klasie rozgrywkowej zdążył zadebiutować, asystować, ale wciąż czeka na pierwszego gola. Jeżeli nadal będzie się tak rozwijać, jak do tej pory, to bramki są tylko kwestią czasu. Nie tylko bramki, ale także kosztowny transfer, z który z pewnością ucieszy Szombierki.
Odmówił Legii Warszawa i Górnikowi Zabrze
W 2014 roku pierwszy raz było głośno o Kamińskim w ogólnopolskich mediach. Stało się tak za sprawą tekstu na łamach "Super Expressu", który ujawnił, że o talent z Bytomia biją się najsilniejsze kluby w Polsce.
"Jakub Kamiński ma zaledwie 12 lat, niespełna 160 cm wzrostu i 40 kg wagi. Mimo to już teraz biją się o niego czołowe kluby polskiej Ekstraklasy - Legia Warszawa i Lech Poznań. W cieniu gigantów, w kolejce po zdolnego zawodnika ustawiła się połowa drużyn z naszej ligi. W Szombierkach Bytom już chyba pogodzili się z tym, że w czerwcu chłopak opuści klub" - pisał popularny dziennik.
Ostatecznie wybór padł na Lecha, który po prostu był najszybszy. "Kolejorz" zaprosił 12-latka wraz z rodzicami do ośrodka treningowego we Wronkach. Kamińscy byli oczarowani, przez co potem odrzucili ofertę Legii. Zgłosił się także Górnik Zabrze, którego Jakub jest fanem od dziecka, ale i w tym przypadku było już za późno.
Wielu jednak było piłkarzy, którzy trafiali do czołowej akademii, a potem słuch po nich ginął. Kamiński jednak wolał zacząć ciężką pracę. W poznańskim klubie szybko pokonywał kolejne szczeble, a w międzyczasie regularnie był powoływany do młodzieżowych reprezentacji Polski, w których zdążył już rozegrać 25 meczów. Co jednak najważniejsze, to fakt, że bez większych komplikacji radzi sobie z największym problemem, jakim jest przejście z piłki młodzieżowej do seniorskiej.
Adam Nawałka szybko dostrzegł w nim talent
W styczniu tego roku Kamiński zaczął trenować z pierwszą drużyną Lecha. To zasługa Adama Nawałki, który wówczas był trenerem "Kolejorza". Były selekcjoner reprezentacji Polski zauważył, że nastolatek ma duży talent i nawet włączył go do kadry na obóz w Turcji. Na debiut w Ekstraklasie było jednak jeszcze za wcześnie.
Wychowanek Szombierek jednak zaczął regularnie grać w rezerwie, która w poprzednim sezonie awansowała do II ligi. Zdolny pomocnik przyczynił się do tego, strzelając trzy bramki w jedenastu meczach. Tym samym dał wyraźny sygnał, że jest gotowy na kolejne wyzwania.
W tym sezonie trenerem jest Dariusz Żuraw i to on postawił na Kamińskiego. 20 września w dziewiątej kolejce Ekstraklasy 17-latek zadebiutował w Lechu, od razu grając pełne 90 minut przeciwko Jagiellonii Białystok. Potem wszedł z ławki rezerwowych przeciwko ukochanemu Górnikowi, a tydzień później znowu wystąpił w pierwszym składzie. To właśnie w meczu z Wisłą Kraków miał swoją pierwszą asystę w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Nie odstaję na treningach, gdzie możliwość pracy z takimi piłkarzami, jak Darko Jevtić, Christian Gytkjaer, Wołodymyr Kostewycz czy inni, to naprawdę coś, bo to bardzo wysoka półka, a mnie może to tylko rozwinąć - komentuje młody piłkarz w "Sporcie".
Poznaniacy dobrze widzą, że mają w swoich szeregach kolejny talent, którego za kilka sezonów będzie można sprzedać z dużym zyskiem. Dlatego też wprowadzają go ostrożnie i cierpliwie. Na razie Kamiński łączy mecze w Ekstraklasie z występami w II-ligowych rezerwach, dla których strzelił już dwa gole. Obecnie jego bilans to: 6 meczów w II lidze i dwa gole oraz 6 meczów w Ekstraklasie i jedna asysta. Był także jeden występ w Pucharze Polski.
Mógł wybrać gimnastykę akrobatyczną
Nastolatek ma duży atut w postaci rodziców, którzy także byli sportowcami. Kamińscy są z Rudy Śląskiej i w tamtejszym klubie trenowali akrobatykę sportową. Jakub często po treningach w Szombierkach miał dodatkowe zajęcia z gimnastyki akrobatycznej. To z pewnością miało niebagatelny wpływ na rozwój jego umiejętności.
Kamiński mieszkał w dzielnicy Orzegów skąd miał rzut beretem na stadion "Zielonych". Dlatego zdecydował się na treningi w akademii Szombierek. Na pierwszy trening przyszedł w pierwszej klasie podstawówki. Do dzisiaj interesuje się losami klubu z Modrzewskiego.
- Trzymam kciuki za ten awans do III ligi, bo taki klub, z taką tradycją zasługuje, żeby grać wyżej. Fajnie byłoby, żeby wspinali się jak najwyżej - mówi w "Sporcie".
Szombierki także z pewnością bardzo uważnie obserwują rozwój swojego wychowanka. Lech Poznań znany jest z tego, że często sprzedaje najbardziej utalentowanych zawodników do europejskich klubów. Gdyby Kamińskiemu udało się wybić, to wtedy kilka procent z transferu trafi właśnie na Modrzewskiego. To mogą być bardzo duże pieniądze jak dla klubu, który obecnie gra na poziomie IV ligi.
To jednak melodia przyszłości, a po drodze z pewnością pojawi się wiele przeszkód, które zdolny 17-latek będzie musiał pokonać. Na razie priorytetem jest przebicie się na stałe do pierwszego składu "Kolejorza". Skauci z Europy jednak mogą go także obserwować w kadrze narodowej. Kamiński obecnie jest powoływany do reprezentacji Polski U-19, która walczy o awans na mistrzostwa Europy. Trener Bartłomiej Zalewski powołał go na listopadowy turniej eliminacyjny w Walii, w którym Biało-Czerwoni zmierzą się z gospodarzami, Kosowem oraz Rosją.
fot. Lech Poznań