Kilka dni temu Waldemar Legień został zaproszony do polskiej ambasady w Paryżu. Ugościli go sekretarz stanu Adam Kwiatkowski oraz pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda. Na legendarnego judokę czekało wielkie wyróżnienie w postaci Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski. Decyzję o przyznaniu tego odznaczenia podjął prezydent Andrzej Duda.
Nieprzypadkowo słynny bytomski sportowiec odebrał wyróżnienie w Paryżu. Legień od wielu lat mieszka we Francji. Judo jednak nadal jest istotnym elementem jego życia. We francuskiej stolicy prowadzi m.in. autorski program treningów judo dla niepełnosprawnych dzieci.
- Jest pan wspaniałym ambasadorem i pomostem pomiędzy Polską a Francją. Pana osiągnięcia wszystkim Polakom z pewnością dostarczały i dostarczają wiele emocji i wzruszeń, choćby wtedy, gdy słuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego - mówił Kwiatkowski.
Dla 56-latka była to niezapomniana chwila, która pozwoliła na moment wrócić do czasów, gdy rządził na światowych matach. - Dzisiejsze emocje powodują, że czuję się jakbym przeżył trzecią olimpiadę. Jestem dumny z bycia Polakiem - komentował bytomianin.
Waldemar Legień jest jednym z najbardziej utytułowanych sportowców z Bytomia. Judo trenował w klubie Czarni Bytom. Pierwsze wielkie międzynarodowe sukcesy zaczęły przychodzić w drugiej połowie lat 80, gdy przywoził medale z mistrzostw Europy i świata.
Przełomowe były lata 1988-1992. W tym czteroletnim okresie dwukrotnie zdobył złoty medal olimpijski, a także wywalczył mistrzostwo Europy. Dwukrotnie wygrał plebiscyt "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca roku. Cały Bytom był z niego dumny, a klub Czarni zyskał międzynarodową renomę.
Karierę zakończył bardzo wcześnie, bo w wieku 29 lat. Wyjechał do Francji, gdzie został trenerem. W kraju było o nim coraz ciszej, a i sam wybitny judoka nie zabiegał o zainteresowanie. We Francji mieszka już od 26 lat. Od dwóch lat jednak musi na siebie uważać, bo jest po zawale.
fot. Polski Związek Judo