Przeniosą urząd z Warszawy do Bytomia?

Rozmowa z Tomaszem Olszewskim, społecznym doradcą wicepremiera Jarosława Gowina i członkiem zespołu tworzącego program „Miasto Plus”.

Byt tomasz olszewski

Program Miasto Plus przewiduje między innymi deglomeracji urzędów państwowych. Czy jest to rzeczywiście realne, że część instytucji wyprowadzi się poza Warszawę?

Tak, jest to prawdopodobne. Jestem społecznym doradcą wicepremiera Jarosława Gowina. Wspieram jego działania przy projekcie Miasto Plus, czyli programu rozwojowego dla małych i dużych miast. Jednym z jego elementów jest właśnie przeniesienie urzędów centralnych. Po dokonaniu wnikliwej analizy powstała lista instytucji, dla działalności których siedziba w stolicy nie jest konieczna i z powodzeniem mogą funkcjonować poza jej granicami. Wyznaczono też około 30 miast, które spełniają określone kryteria, by przyjąć wspomniane wyżej urzędy. Jest dla nas ważne, aby projektowane zmiany w administracji państwowej przyczyniły się do rozwiązania problemów społeczno-gospodarczych poszczególnych ośrodków miejskich poprzez przyciągnięcie do nich inwestycji, stworzenie nowych miejsc pracy i podniesienie ich znaczenia w skali regionu, a nawet kraju.

Czy to oznacza, że Bytom mógłby stać się siedzibą, któregoś z urzędów?

Prace nad kształtem reformy administracji jeszcze trwają. Bytom ze względu na liczbę ludności oraz skalę problemów społeczno-gospodarczych spełnia szereg kryteriów, lecz brakuje na jego terenie uczelni wyższych, które mogłyby zapewniać niezbędne kadry dla któregoś z urzędu. Uważam jednak, że może w tej materii korzystać z bliskości dużych ośrodków akademickich w Katowicach i Gliwicach. W końcu dojazd stąd do centrum stolicy naszego województwa czasem zajmuje krócej, niż z niektórych dzielnic Katowic. Osobiście rekomendowałem, aby wprowadzić Bytom na listę miast, gdzie mogą zostać przeniesione urzędy z Warszawy. Możliwe więc, że uda się coś zdziałać w tej dziedzinie.

Obiekty z Tarnowskich Gór, Bytomia i Zbrosławic jakiś czas temu trafiły na prestiżową listę światowego dziedzictwa UNESCO. To także miało przyczynić się do wzrostu znaczenia tych miast na mapie Polski. Czy rzeczywiście tak się stało?

W Tarnowskich Górach da się już zauważyć tak zwany "Efekt UNESCO". Miasto odwiedza coraz więcej ludzi, aby zobaczyć obiekty, które zostały docenione przez ekspertów z Komitetu Światowego Dziedzictwa. Natomiast trzeba być świadomym, że w celu spożytkowania tego potencjału należy wykonać jeszcze dużo pracy. Nasze miasta muszą się stać bardziej przyjazne turystom, a atrakcje znajdujące się na liście UNESCO trzeba odpowiednio oznaczyć i wyposażyć w niezbędną infrastrukturę. Obecnie tylko Kopalnia Zabytkowa Srebra i Sztolnia Czarnego Pstrąga są w miarę przygotowane do obsługi zwiedzających, zaś do UNESCO zostało wpisanych ponad 20 obiektów znajdujących się na terenie Tarnowskich Gór, Bytomia i Zbrosławic.

Wąskim gardłem pomiędzy Bytomiem a Tarnowskimi Górami jest Droga Krajowa 11. W godzinach szczytu ulica Strzelców Bytomskich potwornie się zatyka. Jak ci turyści mają się przemieszczać w takich warunkach?

W ciągu najbliższych lat konieczne jest osiągnięcie dwóch ważnych celów, które rozwiążą problemy komunikacyjne pomiędzy Bytomiem a Tarnowskimi Górami. Jednym z nich jest budowa Drogi Ekspresowej S11. Ta szeroka i nowoczesna trasa będzie posiadać o wiele większą przepustowość i znacząco skróci czas przejazdu pomiędzy oboma miastami. Widzę tu jednak pewne zagrożenie. Ekspresówka ma zaczynać się w rejonie węzła autostrady A1 z Drogą Wojewódzką 911, czyli obwodnicą Piekarsko-Bytomską. Jeśli tak się stanie, to najpewniej wzrośnie ruch na alei Jana Pawła II i zatka się skrzyżowanie z ulicą Chorzowską. Dlatego już teraz trzeba walczyć o to, by przedłużyć S11 do Katowic lub wybudować już dawno zapowiadaną obwodnicę Chorzowa, która miałaby miec parametry zbliżone do Drogowej Trasy Średnicowej. Kolejnym celem do osiągnięcia jest rozwój kolei w taki sposób, aby dało się szybko i sprawnie podróżować pomiędzy lotniskiem w Pyrzowicach, Tarnowskimi Górami, Radzionkowem, Bytomiem i Katowicami. Jeśli uda się w nadchodzącej kadencji tego dokonać, to korki na ul. Strzelców Bytomskich przestaną być problemem.

Był pan radnym przez 8 lat, a teraz kandyduje do Sejmu. Dlaczego w parlamencie są potrzebni samorządowcy?

Często mówi się, że im dalej od stolicy, tym coraz mniejsze zainteresowanie władz centralnych. Szczególnie tu na Śląsku przez całe dekady czuło się, że nasz region był gorzej traktowany, chociaż tutejszy przemysł przynosił ogromne wpływy do kasy państwa. Na szczęście w ostatnich latach zaczęło się to zmieniać, czego przejawem była organizacja niedawnej defilady Wojska Polskiego, czy też szczytu klimatycznego w Katowicach oraz częste wizyty premiera w naszych miastach. Ponadto Ślązacy piastują istotne funkcje w strukturach rządowych, nierzadko obejmując ministerialne teki. Mimo to ważne jest, aby samorządowcy uczestniczyli w tworzeniu polskiego prawa, gdyż znają problemy regionu jak nikt inny i posiadają zupełnie inne spojrzenie na sprawy miast, powiatów i województw, niż osoby od lat pracujące w Warszawie.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon