- Udało nam się zaprosić Jana Michała Razpazjana, znanego w Polsce artystę plastyka, twórcę murali. Na dużej ścianie przy ul. Chorzowskiej powstanie bardzo ciekawy projekt. Z pewnością będzie zwracał uwagę, ale przede wszystkim będzie symbolem powrotu Superbohaterów do Bytomia – zapowiadał przed tegoroczną edycją zlotu Mariusz Kałamaga, pomysłodawca i inicjator Festiwalu Dziwnie Fajne. Z kolei materiały, dzięki którym powstało malowidło zasponsorowała firma Farby Kabe Polska Sp. z o.o.
Jan Raspazjan łączy motywy pochodzące ze śląskiej demonologii z formami abstrakcyjnymi czy typograficznymi. Jego prace można oglądać m.in. w Katowicach, Łodzi i Ostrawie, a także w Bytomiu - w alternatywnym domu kultury Wolne Tory (został zamknięty wiosną tego roku) oraz na terenie Domu Pomocy Społecznej przy ul. Dworcowej. Artysta jest laureatem nagrody Marszałka Województwa Śląskiego dla młodych twórców za działalność artystyczną i „za osiągnięcia w dziedzinie muralu” w 2012 roku. W swoim dossier ma też jednodniową wystawę prac, które prezentował wraz z obrazami Erwina Sówki. Wydarzeniu, ktore odbyło się w 2018 roku, w Katowicach towarzyszyła instalacja „Tajnego projektu”.
Co przedstawia malowidło z ul. Chorzowskiej? Na muralu widzimy olbrzymiego ptaka, który przewraca komin. Jak zaznacza artysta, to metafora zmian zachodzących w Bytomiu. - Ptak to taki superbohater, który przewraca komin i mówi: „Teraz czas na nowe”. W moich pracach nigdy nie ma górnolotnych przesłań. Ludzie zawsze dopytują się, co artysta miał na myśli. A czasami nie ma nic do powiedzenia, nie ma ukrytego przeslania. Ja zwykle po prostu bawię się formą, jednakże tutaj, ze względu na Zlot Superbohaterów, musiałem coś wymyślić – zdradza Jan Michał Raspazjan i dodaje: - Jestem miłośnikiem postindustrialnego dziedzictwa. Zawsze wzruszam się, kiedy burzone są zabytkowe, industrialne obiekty, ale z drugiej strony nie umiałbym żyć w czasach, kiedy dymiły kominy. Wiemy, że Bytom najbardziej w regionie ucierpiał przez przemysł ciężki. Efektem eksploatacji złóż jest zapadające się miasto i zrujnowane kamienice. Niemieccy inżynierowie kilkadziesiąt lat temu, kiedy Bytom jeszcze należał do Niemiec, wyznaczyli granice, dokąd można fedrować, ostrzegając, że dalsza eksploatacja spowoduje olbrzymie szkody. Potem nie zwracano na to uwagi. Liczyło się tylko wydobycie węgla. Na terenie Rozbarku niedawno przewrócił się komin dawnej kopalni, a niedaleko miejsca, w którym malowałem mural utworzyło się zapadlisko.
Podkreśla, że ptaki są symbolem transformacji mającej miejsce na Śląsku i powrotu różnych gatunków zwierząt do naszego miasta po erze przemysłowej. - Babcia opowiadała mi, że w czasach największego wydobycia węgla na Śląsku w ogóle nie było tu ptaków. Teraz budzimy się rano i słyszymy ich śpiew. Uważam, że idzie nowe. Jesteśmy takim regionem który wymaga transformacji i odrodzenia. Mamy świetne warunki, dobre drogi, mnóstwo przestrzeni, gdzie można inwestować – dodaje Raspazjan.
Artysta stworzył w Bytomiu już trzy dzieła. Czy szykuje kolejne? - Na razie nic nie wiem na ten temat – przyznaje. Obecnie pracuje nad serią ikon na zamówienie prywatnego inwestora. Wcześniej malował już ikony w Szopienicach. - Maluje się zawsze tak samo, a tylko powierzchnia się zmienia – śmieje się Jan Raspazjan.